Zmierzch - pierwsza część sagi

Zaczęłam czytać sagę Zmierzch praktycznie wyłącznie przez Greya i miałam się ograniczyć do wpisu na temat tego, ile z tej serii zostało w trylogii E.L. James. Jednak skoro ostatnio tak dużo na blogu znalazło się miejsca dla powieści młodzieżowych (ot, choćby dla Pośredniczki), to czemu nie napisać o Zmierzchu osobno.
Jak na powieść sporych rozmiarów, lekko napisaną, jest w niej zadziwiająco mało akcji. Poszczególne sceny są dość odrębne (jest to też jedna z wad pierwszej części Greya, ale też - jeśli ktoś pamięta - Harry'ego Pottera i kamienia filozoficznego). To osobne punkty, z niezbyt płynnymi przejściami pomiędzy nimi. Sprawia to wrażenie fragmentów, które były zszywane z osobnych obrazów. Nadaje to powieści porządek, ale też nie buduje napięcia. Większość haczyków, przykuwających uwagę czytelnika, jest rozwiązanych na następnej stronie. Skoro Bella dowiaduje się o zakazie wstępu Cullenów do rezerwatu La Push, to zaraz wyjaśnia się, dlaczego. Gdy dowiaduje się o jadzie wampirów, to wnet wyjaśnia się jego działanie. Lepiej poprowadzona jest część fabuły z ucieczką przed Jamesem i wydarzenia w Arizonie, choć samo zawiązanie wątku nie klei się z całością. Bella była przed południem u Cullenów, potem wraca do domu, przedstawia ojcu Edwarda i znów jedzie do Cullenów - teoretycznie oglądać mecz (to absolutnie najsłabszy moment powieści) baseballa, a praktycznie po to, by zawiązać wątek z ucieczką i zbudować w powieści punkt kulminacyjny - dobry jak na młodzieżówkę, ale słabo powiązany z większością książki. Już bardziej do całości pasuje samo zakończenie książki - gdy Bella jest z Edwardem na szkolnym balu.
Książkę dość dobrze się czyta, ale jest poszatkowana, akcja nie płynie, tylko skacze. Przypomina to połączone łańcuszkiem bombki, w których zamknięte są poszczególne fragmenty akcji. Całość intryguje średnio, szczególnie, że mało jest pozostawionych haczyków na koniec powieści - praktycznie tylko wątek przemiany i może tego, skąd się wzięła Rosalie i jaka jest historia Jaspera. Wyjaśnienie pochodzenia Alice następuje zbyt szybko. Całość pozostawia wrażenie lektury niezwykle błahej, bez poruszania głębszych strun, do czego mogła być wykorzystana książka młodzieżowa tej objętości (zwłaszcza gdy przypomnimy sobie obudowane fabułą moralitety z Harry'ego Pottera).
Aha. Jako odbiorca dorosły, który zapałał ostatnio pociągiem do młodzieżówek, nie muszę tłumaczyć, że jestem fanką Carlisle'a? Choć oczywiście dostrzegam fakt, że powinien być postacią ambiwalentną, skoro sam postawił siebie w roli tego, kto decyduje o życiu lub śmierci innych osób.

Inne wpisy o serii Zmierzch
Zmierzch 2 - Księżyc w nowiu 
Midnight Sun (Zmierzch oczami Edwarda)
Życie i śmierć
Drugie życie Bree Tanner

Stephenie Meyer, Zmierzch, tłum. Joanna Urban, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2007

Komentarze

  1. Na początku pałałam niechęcią do Zmierzchu, potem koleżanka przesłała mi tę serię w wersji elektronicznej i przeczytałam, żeby się dowiedzieć, czym ludzie są tak zachwyceni. Przeczytałam w tydzień, z rumieńcami na policzkach! A potem w pół roku przeczytałam jeszcze chyba z pięć razy. Moje ostatnie podejście do Zmierzchu było chyba w 2017 roku, ale nie dotrwałam do scen z Phoenix. A jakiś czas emu z chłopakiem oglądaliśmy do obiadu filmy. Już dawno nie czułam takiego zażenowania podczas jakiegokolwiek filmu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekranizacje są okropnie żenujące. Aż mam dreszcze. Mnie najbardziej podobała się druga część cyklu, absolutnie świetnie wykorzystany fabularnie kontekst Romea i Julii, do tego rozwinięty na całą powieść, a nie tylko w drobnym fragmencie. Ostatnią też oceniam wysoko jako książkę zupełnie innego gatunku - dramatu rodziny. Pierwszą część czytałam wiele lat temu po namowach kuzynki, ale tak bardzo po mnie spłynęła, że nawet nie miałam ochoty czytać dalej. Zatem przeczytałam całość w mocno podeszłym wieku😀😂

      Usuń

Prześlij komentarz