"Zmierzch 2: Księżyc w nowiu" - wzruszający romans


Druga część cyklu jest o wiele lepszą powieścią od pierwszej. Wzruszająca przynajmniej w dwóch miejscach (momenty rozstania), wyważona i pozbawiona wady fabularnych baniek, którą obciążona była pierwsza część - akcja nie skacze, jest płynna.
Odbiorca naprawdę jest zaskoczony impasem i rozstaniem. Najpierw dramatyczne wydarzenia na urodzinach, które dbający o bezpieczeństwo Belli Edward musiał wziąć pod uwagę, później - oziębłość wobec dziewczyny, gdy planował rozstanie. Wreszcie - scena w lesie, prawdziwy wyciskacz łez, prowadzący do przeżywania żałoby, bo tym jest tak naprawdę oswajanie przez Bellę rozstania. Drugim takim wyciskaczem jest odrzucenie przez Jacoba, dobrego ducha. Znajomość z Jakem, choć jej odnowienie zainicjowane zostało z powodu Edwarda, jest doskonale opisana - także uczuciowa problematyczność, jaka w związku z tym się pojawia. Bella bezwarunkowo kocha Edwarda, ale to przy Jake'u wie, że jest bezpieczna. I to ten drugi jest dla niej idealnym partnerem, nawet ona nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To część, która potrzebowała fabularnego rozciągnięcia. Przechodzenie żałoby trwa i nie da się tego przyspieszyć. W przeciwieństwie do innych części cyklu, to właśnie w tej czytelnik nie ma o to pretensji do Autorki. Ma za to pretensje o coś innego - przesłodzenie zakończenia książki, która się dobrze trzyma aż do wyjścia bohaterów z Volterry. Choć z perspektywy dorosłego odbiorcy, który nie ma roszczeń absolutnych wobec pierwszej, młodzieżowej miłości, decyzja "bycia szczęśliwą" z Jakem była najbardziej właściwa. I pewnie nastąpiłaby, gdyby nie ingerencja Alice. Brak Edwarda w większej części akcji tej książki (choć jest obecny fabularnie) jest doskonałym wyważeniem akcentów pomiędzy bohaterami. Jacob jest dla Belli jak uszyty na miarę i żeby to pokazać, musiało nie być przy tym Edwarda.
Dość łopatologiczne nawiązania do Romea i Julii, podkreślone dodatkowo wyjazdem do Włoch, są jak na literaturę młodzieżową dobre, choć zbyt oczywiste, ryzyko związane z Volturi realne i dobrze poprowadzone, co w połączeniu z desperacją obojga głównych bohaterów daje efekt wielostronicowego napięcia.

Stephenie Meyer, Księżyc w nowiu, tłum. Joanna Urban, 2012

Komentarze