Połączenie idealne - Amy Harmon, "Z piasku i popiołu"

Idealnych połączeń w tej książce, które cieszą zmysły czytelnika, ale nie zaskakują, jest wiele. Miłość w czasie wojny, konflikt religii, strach i ekscytacja, ale także olbrzymie pokłady odwagi obojga głównych bohaterów. Do tego dodajmy klasyczną narrację z ładunkiem emocjonalnym i otrzymujemy produkt o olbrzymim potencjale. Taka właśnie jest najnowsza spośród wydanych w Polsce powieść Amy Harmon, znanej mi wcześniej autorki young/new adult.


O ile nie sięgałam po fantastykę tej Autorki, o tyle bardzo cenię subtelność, z jaką pokazuje uczucia, niezależnie od tego, czy są to książki młodzieżowe - jak Biegając boso czy powieści dla starszej młodzieży (new adult), np. Inna Blue czy Pieśń Dawida. Nie inaczej jest w przypadku tej książki, której siłą są mocni bohaterowie, wydawać by się mogło, że skazani na porażkę.
Eva jest Żydówką, pochodzącą z bogatej florenckiej rodziny o muzycznych tradycjach. Dziewczyna jest utalentowaną skrzypaczką. Jej ojciec zatrudnia starsze małżeństwo, które zajmuje się domem - kuchnią, ogrodem, a także opiekuje się Evą. Dziewczynka traktuje mieszkających z nimi pracowników jak swoich dziadków. Katolicy żyją z Żydami w oczywistej harmonii, na wyznanie nikt nie zwraca szczególnej uwagi.
Angelo jest Amerykaninem włoskiego pochodzenia. Trafia do domu Evy, gdy opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem mają przejąć zatrudnieni tam dziadkowie. Zagubiony chłopiec, który ze względu na swoją ułomność ma zostać księdzem i w taki sposób zapewnić dla siebie byt w dorosłym życiu, znajduje w Evie przyjaciółkę.
Eva i Angelo zakochują się w sobie, jednak dzieli ich zdecydowanie zbyt wiele. Wprowadzenie przepisów ograniczających prawa Żydów stawia ich w jeszcze trudniejszej sytuacji, bo przecież Angelo obiecał ojcu Evy, że się nią zaopiekuje.
Trzecioosobowa narracja więcej ujawnia ze strony Evy. To ona, także ze względu na inną sytuację życiową, nie ucieka od deklaracji uczuć wobec Angela. Powinna się przed tym bronić, ale nie musi. Autorka zamknęła w powieści kilka bardzo emocjonalnych fragmentów, jak na przykład obchodzenie żałoby po święceniach kapłańskich. Napisane tak cudownie w kilku słowach, że wywołuje intensywny dreszcz wzruszenia.
Inaczej sytuacja wygląda po stronie Angela. Jest młodym księdzem, którego mentor zdaje sobie sprawę z problematycznej relacji z Evą. Od początku wie, że ich związek nie ma przyszłości, jednak na skutek działań wojennych wydaje mu się, że powinien zdecydować się wcześniej, w 1939 roku, gdy już było wiadomo, w którym kierunku zmierza Europa. Angelo jest dynamicznym bohaterem, w przeciwieństwie do z góry ukształtowanej Evy. Boi się deklaracji, próbuje rozdzielić uczucie, którym darzy Evę, od pożądania, z którym sobie nie radzi. Jest bardziej od niej oszczędny w słowach. I niezwykle przy tym przekonujący. Jego rozterki są opisane boleśnie.
Cała ta historia nie mogłaby się wydarzyć, gdyby nie trzecia bohaterka książki - wojna. Wydarzenia, które ingerują w każdy ruch bohaterów, stanowią przyczynę wielu zachowań, do których popycha ich desperacja. Do pewnego momentu wydaje się, że dramatyczny rys obojga postaci musi prowadzić do tragicznego końca. Oczywiście ich los, naznaczony doświadczeniem wojny, rozdzieleniem, zagubieniem, poszukiwaniem, jest tragiczny sam w sobie, a w wielu momentach jest wyciskaczem łez. Jednak czegoś mi w tej pięknej historii miłosnej zabrakło. Może zakończenie miało w sobie zbyt wiele kiczu, może czytelnik zaczął spodziewać się wypełnienia tragizmu. A to jest książka o optymizmie miłości, która - jeśli spojrzeć na to racjonalnie - nie powinna mieć miejsca. Autorka zdaje się przekonywać, że miłość zwycięża, jednak odbiorca ma z tyłu głowy mnóstwo ludzkich tragedii wojennych, w których miłość przegrała. Obawiam się zatem, że przy całym pięknie tej historii, nie zaprzątnie na długo głowy czytelnika.

Amy Harmon, Z piasku i popiołu, tłum. Mateusz Grzywa, Oświęcim 2020



Komentarze