Panie Małecki, nic już nie będzie takie samo - "Dygot"

Po Rdzy, poprzedniej czytanej książce Jakuba Małeckiego, wydaje mi się, że nic nie będzie takie samo. Myślę, że dla wielu osób, które czytają książki tego Autora, takim przełomem mógł być także Dygot. Obie powieści mają w sobie pewną ostateczność tworzenia zamkniętego świata przedstawionego, poza którym, wydawać by się mogło, nie ma nic. To rzeczywistość sama w sobie, choć umiejscowiona w czasie i polskiej przestrzeni, nie potrzebuje, żeby istnieć, czegoś ponad samą sobą. Małecki doskonale steruje poetyckością zwyczajnych miejsc i wydarzeń, tworząc w Dygocie, dzięki nieuchwytności osobowości jednego z bohaterów, harmonię ballady, podkreślającą powtarzalność i nieuchronność ludzkich losów. Rdza zostawiała czytelnika z podobną konstatacją.

 

Na podstawie tych dwóch książek (Nikt nie idzie było zupełnie inną lekturą) mogę śmiało powiedzieć, że mamy w Polsce mistrza nowoczesnego pisania wielowątkowych historii rodzinnych. Ot, ktoś, bohater, wybija się na pierwszy plan, ale to nie jest historia człowieka, tylko pewnego wycinka społeczeństwa, dotkniętego takimi, a nie innymi doświadczeniami. Takimi, a nie innymi autorytetami. Taką, a nie inną historią, rozumianą jako zespół czynników wpływających na człowieka. 

Bohaterowie są charakterystyczni i zwyczajni, bo Małecki nie zawodzi i stawia na absolutną prostotę wyrazu, nie tracąc przy tym kontaktu z literackim sposobem wyrażania myśli. Daje mocne punkty fabularne, które mają nie tylko szansę zostać z odbiorcą na dłużej, ale to jest ich zaplanowane przez autora zadanie. Przemówienie księdza, wybuch w kamienicy, śmierć ojca, kradzież, rozmowa z fryzjerem - to były punkty kulminacyjne życia wielu bohaterów, z których większość tylko sporadycznie otrzymuje swoją szansę na zsubiektywizowaną narrację. Małecki nie szczędzi szarości, ale dawkuje wzruszenia, częściej wbijając czytelnikowi w mózg jakieś małomiasteczkowe okrucieństwo. Ta proza to przy całej swojej nowoczesności piękny powrót do realizmu, bez udziwnień formalnych, ale z wielkim szacunkiem dla języka, który jest nie tylko narzędziem, ale celem samym w sobie. 

Jakub Małecki, Dygot, wyd. SQN, Kraków 2015

Komentarze