Wszystko będzie dobrze... - Jakub Małecki, "Rdza"

To wyświechtane zdanie jest refrenem tej książki, refrenem powtarzanym jak mantra, które przestaje znaczyć, ale posługują się nim kolejne pokolenia. Zupełnie tak, jakby wszystkich trzymała na ziemi ostatnia nadzieja, że będzie lepiej, jakby powtarzanie tego zdania miało sprawić, że naprawdę będzie. 


 

Książka Małeckiego ma dwoje synchronicznych głównych bohaterów, których odbiorca poznaje jako kilkulatków: Szymek i jego babcia Tosia. Ją ukształtowało doświadczenie wojny, jego - utrata rodziców. Narrator wysuwa na pierwszy plan uniwersalność ich losów, podkreśla podobieństwa, wyciska kwintesencję doświadczenia ludzkiego i powtarzalności przeżyć. Genialnie skonstruowana książka o strachu, ludzkim cierpieniu, miłości, trosce o drugiego człowieka, a nade wszystkim historia czterech pokoleń rodziny Stawnych udała się Małeckiemu wyśmienicie.

Narrator z rozmachem stosuje klamry kompozycyjne i powtórzenia, ambitnie podchodzi do naśladowania języka mówionego z całym repertuarem dostępnych pisarzowi technik - elipsy, zawieszenia, zdania urwane, paralelne, a do tego, co zaskakuje, dokłada iście homeryckie stałe epitety - Stary Góral Kłoda czy Niewidzialny Człowiek mają praktycznie zawsze niezmienną formę. Narrator miał pomysł na nakreślenie historii miejsca przez opowieść o ludziach, przykładając czasem ucho do rodziny Budzikiewiczów, wspominając o Hołowczycu, Doktorze czy Julce Dusznej. W tej opowieści, na której wojna kładzie głęboki cień, mało jest pozytywnych przeżyć, ale autorowi udało się tak skonstruować wypowiedź, że odbiorca wierzy. Najbardziej wierzy Tośce, która czuwa nad całością opowieści i spaja swoją osobą poboczne wątki. Obserwuje Szymka przez pryzmat jej przeżyć, bo właśnie taki sposób zaplanował dla czytelnika narrator. Dziwi się zachowaniu Elizki, bo dziwiła się Tośka i traktuje jak coś oczywistego chowanie zabawek w pralce, bo tak odbiera to ona. 

Rdza - z całym obciążeniem, jakie z sobą niesie, jest absolutnie warta przeczytania.

PS. Najpierw miałam przyjemność wysłuchać tej książki. To było moje pierwsze zetknięcie z formą audiobooka. Niestety - nieudane. Książka w tylu miejscach kazała mi zatrzymywać się, zamyślić, wrócić, zaznaczać i zapisywać, że po wysłuchaniu... postanowiłam przeczytać. I bardzo się z tego cieszę. W przypadku tej książki, tych powtórzeń, kompozycyjnej gry, palety zabiegów literackich - wydaje się, że słuchanie oddaje tylko fabułę - jedną z niekwestionowanych zalet książki, niestety - tylko jedną.

Jakub Małecki, Rdza, SQN, Kraków 2017

Komentarze