"Moje serce w dwóch światach", czyli ciągle Lou Clark

Trzecia część serii o Lou Clark, jest, ku mojemu zdziwieniu, bardzo dobrą książką obyczajową. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest lepsza niż pierwsza część, o ile w ogóle można je porównywać. Już przy wpisie o drugiej części (Kiedy odszedłeś) zaznaczałam, że każda z tych książek jest reprezentantem innego gatunku, zatem o stratyfikacje trudno.


Zacznę od tytułu - Moje serce w dwóch światach nie jest dobrym tytułem, nie tylko dlatego, że jest przydługi, ale przede wszystkim nie oddaje ciągłości, jaką Autorka uzyskała w oryginale (Me Before You, After You, Still Me). Jeśli chodzi o moje zarzuty wobec drugiej części, także w tej książce można wskazać momenty, kiedy zagubiona w Nowym Jorku Lou ma trochę więcej szczęścia niż można by się spodziewać, ale kładę to na karb uzyskania optymistycznego wydźwięku powieści, bo, mimo rozterek i trudności, jest to powieść o młodej, sympatycznej kobiecie, która szuka swojego sposobu na życie. I wreszcie udaje jej się znaleźć.
Właśnie to poszukiwanie jest clou powieści. Lou już wie, że nie może żyć życiem Willa, że musi żyć sama i odważyć się na zmiany. Will jest obecny w tej powieści, ale tylko jako motywator, dobry duch. Choć obecność Nathana w jej nowej pracy nie jest dla niej łatwa, jest niewielką trudnością w porównaniu do pojawienia się Josha, mężczyzny, który z wyglądu przypomina Willa na tyle, że nikt nie ma co do tego wątpliwości. Josh jest potrzebny fabularnie po to, żeby Lou mogła odpowiedzieć sobie na pytanie: "a co zrobisz, jeśli spotkasz kogoś, kto będzie ci bardziej przypominał Willa?"
Spotykanie się z Joshem jest dziwne, odczuwa to nie tylko czytelnik, ale także bohaterka. Jak miałaby go komukolwiek przedstawić, skoro każdy uznałby, że spotyka się z nim z powodu wrażenia, że jest z Willem? 
Autorka bardzo subtelnie zmanipulowała czytelnika. O Joshu wiemy niewiele ponadto, że bardzo dużo pracuje w korporacji i oczekuje od życia prywatnego stabilizacji. Chce się wyróżniać w pracy, ale nie w domu. Jest sympatyczny, ale... nie jest Willem. Wejście Lou w relację z nim wiąże się z ograniczeniem, które Lou uświadamia, że to nie jest mężczyzna dla niej. Szczególnie silny jest moment, kiedy Lou stwierdza, że gdyby z nim została, czułaby cały czas wdzięczność, że ma dla siebie namiastkę Willa. Dlatego musi sobie poradzić inaczej.
Najpiękniejsze fragmenty powieści to listy Sama. Proste, emocjonalne, pełne z trudem wyrażanych emocji. Całkowicie wzruszające.
Link do wpisu na temat pierwszej części - Zanim się pojawiłeś

Jojo Moyes, Moje serce w dwóch światach, tłum. Agnieszka Myśliwy, Nina Dzierżawska, 2018.

Komentarze