"Zanim się pojawiłeś" - romansowa subtelność

To jedna z dwóch książek, których ekranizacje widziałam jakiś czas temu, ale książki przeczytałam niedawno. Zazwyczaj staram się unikać takich sytuacji, stosując się do powszechnej zasady: najpierw książka, potem film. To jednak były książki, zwłaszcza ta, o której wpis będzie dzisiaj, po które nie miałam ochoty sięgać. Wpadłam jednak na nią i... tak już wyszło.
Po pierwsze: film jest bardzo wierną ekranizacją książki, co było do przewidzenia, jako że Autorka napisała do niego scenariusz. W ekranizacji pominięto naprawdę drobiazgi i chyba nic nie dodano. Zatem, jeśli nie masz czasu czytać książki, a wcześniej widziałeś film, to chyba wszystko zostało powiedziane, a aktorzy grający książkowe postacie są przekonujący.

Źródło: https://kino.dlastudenta.pl/fotoalbum/1299826,19773,3.html#photo-anchor

Główną bohaterką jest dorosła, choć wciąż nieukształtowana i dojrzewająca Lou, dziewczyna sympatyczna, choć sprawiająca wrażenie gadatliwej trzpiotki. To dobra bohaterka – emocjonalna, pozytywnie podchodząca do świata, u której uczucia zawsze są na pierwszym planie. Większość książki to jej głos. Jest to równa narracja pierwszoosobowa, dzięki której widać rosnące zaangażowanie w sprawę Willa.
Intensywność relacji niepełnosprawnego 35-letniego Willa i 27-letniej Lou, która jest jego opiekunką, zostaje jednak nazwana nie przez nią samą, ale przez inne osoby. I chyba to jest największą formalną siłą książki i jej jedyną przewagą nad filmem. Takim punktem, który przyciąga czytelnika. Pierwszoosobowa narratorka mówi dużo, angażuje się, sprawia, że historia jest czuła i tkliwa, ale potrzebne jest spojrzenie jej siostry, ojca Willa czy pielęgniarza. Zwłaszcza to ostatnie, pojawiające się tylko raz, jest niezwykle ważne dla czytelnika i  wywołuje cudowne uczucie oczekiwania i satysfakcji jednocześnie. Nathan, najmniej zaangażowany w relacje pomiędzy postaciami, może zauważyć zmiany, jakie zaszły w Willu, których źródła nie chce dostrzec jego matka. Podobnie ojciec, pozostający w rodzinie tylko z poczucia obowiązku i społecznego przymusu widzi, co leży u źródła akceptacji wymyślnych pomysłów Lou.
Oczywiście, po obejrzeniu filmu znałam zakończenie książki. Wydaje mi się, że bez znajomości filmu (który zresztą mnie nie wzruszył) powieść miałaby szanse wywołać we mnie dreszcz wzruszenia. Jednak, co ze smutkiem stwierdzam, nie poruszyła mnie tak, jak mogłabym się tego spodziewać.
Kontynuacja losów Lou Clark pod linkiem tu i tu.
Jojo Moyes, Zanim się pojawiłeś, tłum. Anna Gralak, 2013

Komentarze