Rzeka wciąż płynie, ale Ty zatrzymaj się na czytanie - "Była sobie rzeka"

Miałam zacząć od tego, że jeśli spodobała Ci się książka Gdzie śpiewają raki, to pewnie spodoba Ci się także Była sobie rzeka. Miałam zacząć, ale nie jestem pewna, czy to rzeczywiście dobry trop, bo choć każda z nich mnie zaintrygowała, to każda pozostawiła pewien niedosyt. Tamta - wprowadzeniem wątku kryminalnego, ta z kolei - brakiem tego, czego się po niej spodziewałam - że to rzeka będzie głównym bohaterem, a nie tylko tłem. Głównym bohaterem powieści D. Setterfield jest przecież opowieść sama w sobie, a książka mogłaby mieć tytuł Była sobie opowieść.


 

Pomijając zatem rzekę i aspekt przyrodniczy, którego się spodziewałam w tej książce, a go nie otrzymałam, powieść oceniam wysoko przede wszystkim dzięki fenomenalnej poprowadzonej ekspozycji. Odbiorca trafia od razu w środek wydarzeń i w ciągu trwania powieści dowiaduje się o wszystkim, co było przed i co wydarzy się po. Sama realizacja koncepcji tej rozbudowanej objętościowo powieści jest warta uwagi. Książka znacznych rozmiarów, w której brakuje intensywnej akcji, przykuwa uwagę odbiorcy, a połączenia pomiędzy bohaterami poszczególnych wątków są całkowicie satysfakcjonujące, choć w pewnej mierze przewidywalne (nieco zbyt szybko domyśliłam się, kogo na rzece wypatruje dziewczynka). 

Rok bieżącej akcji i wiele lat akcji poprzedzającej wydarzenia, ukształtowane są przez paletę uczuć ludzkich bohaterów - rozmaite obawy i strachy, uczucia rodzicielskie, pożądanie i miłość, poczucie życiowej misji i spełnianie się zawodowe i prywatne. Zbiorowy bohater - mieszkańcy wioski i słabo zarysowani bohaterowie jednostkowi - to wszystko osnute jest nitkami baśni i legend związanych z przepływającą blisko rzeką. 

Ostatecznie, choć powieść czytało mi się dobrze, powolnie, choć prawie bez emocji, czegoś mi w niej zabrakło, takiego efektu wow, czegoś, co zwiększyłoby szanse jej zapamiętania. Intrygowała, ale nie zanadto, płynęła, ale nie wartko. Lubię takie opowieści i nie nudziłam się przy niej, jednak chyba miałam wobec niej zbyt wysokie oczekiwania. Dodaję plus za piękny, nieprzegadany wątek romansowy.


Diane Setterfield, Była sobie rzeka, tłum. Izabela Matuszewska, Albatros, 2020

Komentarze

  1. W zasadzie to zgadzam się z Twoją opinią. Mam tylko taki problem z tą książką, że gdybym odłożyła ją w połowie to w zasadzie wcale by mi jej nie brakowało.
    ~ Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to ja bym jej nie odłożyła, ale rozumiem - poznałaś po połowie to, co dało się w niej poznać i więcej pewnie nie trzeba było, żeby wiedzieć, o co w niej chodzi.

      Usuń

Prześlij komentarz