Udało się. Przebrnęłam. "Władca Pierścieni"

Bałam się tej książki. Bałam się Hobbita, a co dopiero tego. Nie mam na myśli tu tylko faktu, że fantastyka jest mi szczególnie obcym gatunkiem, ale także tego, że ja się po prostu boję potworów. Cóż... pod tym względem Hobbit był gorszy. Władca Pierścieni bardziej mnie nudził niż straszył. Przeczytanie tej książki traktowałam jako swoisty obowiązek - zewsząd otaczają nas popkulturowe nawiązania wyrosłe na Władcy Pierścieni. Nie ukrywam, że książka niemiłosiernie mnie nudziła, a raz praktycznie porzuciłam jej czytanie, by wrócić do niej po prawie trzech miesiącach. Wątek hobbitów był moją udręką, jako tako szedł tylko wątek królewski. Dlatego w częściach powieści, które są w całości poświęcone hobbitom, szukanie tego, co swobodnie wykorzystała w Harrym Potterze Rowling, było dla mnie jedyną pociechą. 


Nie czuję się kompetentna do pisania o tej książce, zatem zajmę się tymi powiązaniami, które wiele lat po publikacji Władcy pierścieni w mniej lub bardziej zmienionej formie, pojawiły się w sadze o czarodzieju.

1. Gandalf i Dumbledore - wielcy czarodzieje, którzy mają swoich przeciwników, także czarodziejów (Saruman/Grindewald), są "ciałem doradczym" dla głównych bohaterów, ale pojawiają się i znikają. Umierają (Gandalf, jak się okazuje, nie wszystek umarł), gdy wydają się najbardziej potrzebni.

2. Sauron jak Voldemort - Czarny Pan/Czarny Władca, imię, którego się nie wymawia (WP: "wielu ucieka na sam dźwięk jego imienia"), postać, która w swoich szeregach ma Czarnych Jeźdźców tudzież Śmierciożerców. Żeby go zniszczyć, trzeba zniszczyć pewien przedmiot.

3. Harry jak Frodo - no ogólnie nic specjalnego, taki sobie przeciętniak.

4. Orły jak Fawkes - orły przenoszą Gandalfa, jak feniks Dumbledore'a. Kiedy trzeba, przeniesie też innych.

5. Złośliwe drzewo, które wciągnęło hobbita, z którego uwolnił go Bombadil - no nie mówcie, że tylko ja widziałam w tym bijącą wierzbę.

6. Powieść drogi z brzemieniem, które wpływa na niosącą go osobę - to, co jest kluczowe we Władcy, jest ważnym motywem siódmego tomu Pottera.

7. Siedem kryształów - palantirów, które mogły stanowić drogę kontaktu z Sauronem - wypisz wymaluj horkruksy, zwłaszcza Dziennik Toma Riddle'a.

8. Głos, który straszył, głos Upiora, słyszalny w czasach ciemności - wykorzystane w Potterze dwojako: po pierwsze wtedy, gdy niszczony horkruks straszy Rona, a po drugie, gdy Voldemort przemawia do oblężonych w Hogwarcie.

9. Szeloba jak Aragok

10. Złamanie różdżki Sarumana jako znak wykluczenia z grona czarodziejów. Znajome?

11. Tajemnicze dary Galadrieli jak przedmioty z testamentu Dumbledore'a. Światełko rozpraszające ciemność? Proszę bardzo ;-)

12. Mroczna Puszcza i Zakazany Las - nic więcej dodawać tu nie trzeba.

13. Pamiętacie najstraszniejszą chyba scenę w HP? Szósta część, jaskinia, umarlaki wyłaniające się z wody? We Władcy Pierścieni też były, tylko siedziały w bagnie. Też nie były przyjaźnie nastawione.

14. Kiedy pojawiają się wysłannicy Mordoru, Nazgule, przypomina to przylot dementorów: "zrobiło się bardzo zimno (...) nadciągał wicher. Światła we mgle zachybotały się, przyćmiły, zgasły (...) zaznali lęku, gdy skrzydlaty upiór przeleciał nad bagniskiem", a Czarni Jeźdźcy używają "raczej nosa niż oczu"

15. Skąd Rowling wzięła nazwisko Longbottoma, interesującego się zielarstwem? Ano stąd: "pierwsze, prawdziwe ziele fajkowe wyhodował Tobold Hornblower w swoich ogrodach w Longbottom"

16. Gandalf tłumaczy Frodowi, że Pierścienia należy strzec, ale lepiej nie zakładać. Zupełnie jak przedmiot, który jest horkruksem.

17. "Do Mordoru? (...) Nie wymawiaj głośno tej nazwy"

18. "Sauron, który w końcu przybrał widomą postać" - chyba ktoś miał z tym problem, tak jak w innych czasach Voldemort. 

19. Postać Golluma ma w sobie sporo ze skrzatów domowych

20. Usłużne zachowanie Golluma wobec Froda jak Stworka wobec Harry'ego.

Oczywiście nie umniejsza to w żaden sposób powieściom o Harrym Potterze, że Rowling czerpała z Władcy Pierścieni. Żadna książka nie powstaje w próżni i jest zupełnie naturalne, że autorzy czerpią nawzajem ze swoich pomysłów, o czym wielokrotnie wspominałam, pisząc o książkach E.L. James czy o Rebece D. du Maurier.


J. R.R. Tolkien, Władca Pierścieni, tłum. Maria Skibniewska, Muza.

Komentarze