Heathcliff, czyli nienawiść - „Wichrowe Wzgórza” Emily Brontë



Do lektury tej powieści podchodziłam z konkretnym nastawieniem, w którym najwyraźniejszą emocją była chyba ciekawość niechęci, z jaką spotyka się ta książka w odniesieniach intertekstualnych. Mam tu na myśli zwłaszcza Biegając boso Amy Harmon.
Myślę jednak, że przeczytana przeze mnie książka w tłumaczeniu z 1929 roku (Janiny Sujkowskiej z domeny publicznej, choć z oryginalnymi imionami) nie jest tą samą, z którą męczyli się Josie i Samuel. To kontrowersje związane z oceną adekwatności tłumaczenia (brutalnego języka oryginału) skłoniły przecież do powtórnych tłumaczeń – Hanny Pasierskiej i najnowszego – Piotra Grzesika. Mnie dane było obcować z najstarszym tłumaczeniem i nie mam żadnego odniesienia do języka narratora oryginalnych Wichrowych Wzgórz, uznawanych przez wiele lat za utwór zbyt męski w wydźwięku, żeby mógł być napisany przez kobietę.
To nie jest lekka lektura, choć wciągająca i wywołujące emocje – najwięcej w nich irytacji i niechęci. Niemiła, ale nie w takiej mierze jak Tessa Hardy’ego. Niezachęcająca do tego, żeby do niej wracać.
Zacząć trzeba od niezwykłego wyboru narracji. Książka jest opowieścią, jaką kucharka i sprzątaczka Ellen Dean zabawia dzierżawcę Drozdowego Gniazda, majątku leżącego w pobliżu Wichrowych Wzgórz i należącego do tego samego właściciela. Pierwotny polski tytuł tej powieści – Szatańska miłość – jest dobrym podsumowaniem tego, co wydarzyło się na przestrzeni 40 lat w tych dwóch posiadłościach.
Bohaterów mamy doprawdy paskudnych. Niewiele wiadomo o ich uczuciach, ponieważ te nie są dopuszczone do głosu – narratorka, Ellen, wnioskować może o ich rozterkach wyłącznie z zachowania. Niemożliwe jest więc przywiązać się do osób, które są tak antypatyczne. Porywczy Heathcliff, człowiek znikąd, to wypisz wymaluj bohater romantyczny rodem z wersów Byrona – nic o nim nie wiadomo, z nikim nie nawiązuje relacji, a uczucie, którym darzy swoją wybrankę, niszczy ich oboje, bo przemienia się w regularną obsesję. Jego wybranka, Cathy, której jest przysposobionym bratem, wciąż unosi się dumą i wydaje się cieszyć z tego, że inni mężczyźni okazują jej względy, a ona może zabawiać się ich emocjami. Rani Heathcliffa, którego kocha, ale jest zbyt wyniosła, by dostrzegać uczucia w innych ludziach, ale także zbyt chciwa, by zrezygnować z materialnych przywilejów, jakie niosło z sobą małżeństwo z Edgarem Lintonem.
Szaleństwo, obsesja, walka cielesności ze złamanym umysłem – to częsty przedmiot opisów na kartach tej powieści. Do tego oschłość Heathcliffa w kontaktach z innymi ludźmi i jego zacietrzewienie, przekazywane zafascynowanemu nim Heretonowi (siostrzeńcowi Cathy, więc częściowo także i jego), całość okraszona wiarą w duchy i cierpieniami dusz wałęsającymi się po śmierci – powieść doskonale wpisuje się w mroczne założenia romantycznej powieści gotyckiej.
Nienawiść, jakiej serię wywołuje Heathcliff, odrzucony przez swoją ukochaną, nie jest nienawiścią pomieszaną z obsesją tylko ich dwojga. Do tych relacji zostaje włączona Isabella, siostra Edgara, której udaje się uciec od okrutnego męża. Zauroczona nim, szybko otrzeźwiała, ale była już po ślubie – samotna i nieszczęśliwa. W samotności więc wychowuje dziecko, wybierając wygnanie, brak zainteresowania i wreszcie przedwczesną śmierć. Nienawiść, z jaką żyje Heathcliff po śmierci Cathy wraz z pojawieniem się syna, którego nie chciał, budzi w nim chęć odegrania się na Edgarze Lintonie i na majątku przez niego posiadanym. Doprowadza do ślubu małoletnich – swojego chorowitego nastoletniego syna na łożu śmierci i buńczucznej, rozkapryszonej Catherine Linton, córce swojej nieżyjącej ukochanej. Hm… może to trochę zawiłe, ale pokazuje, do czego był zdolny opętany wieloletnią zazdrością i wreszcie także wyrzutami sumienia człowiek, do ilu krzywd był w stanie doprowadzić, żeby nikt nie czuł szczęścia, skoro jemu nie było to dane. Przesunięcie narracji i brak oddania głosu głównym bohaterom podkreśla ich wyobcowanie przy jednoczesnej obsesji mężczyzny i chorobliwych wątpliwościach Cathy, gdy ten zjawia się nagle jako gość po kilku latach, ze zmienioną aparycją i manierami, ale z niezmienionym żalem i pokładami złości skierowanymi w stronę mieszkańców Drozdowego Gniazda. Heathcliff, żyjący wiele lat ułudą kontaktu z żyjącą w zaświatach Cathy, w końcu umiera, znajdując (jak ma nadzieję czytelnik) ukojenie, którego nie znalazł za życia.
To okrutna opowieść, w której nie ma radości, spełnienia czy przebaczenia. W której młodzieńcza miłość, odrzucona, zamienia się w niszczącą obsesję, doprowadzającą do znęcania się na innych ludziach, zwierzętach i profanacji miejsc spoczynku. Nie ma w niej spełnienia, choć pojawia się łagodna akceptacja i zażegnanie łańcucha nienawiści (gdy Cathy-córka wiąże się z Haretonem, którego uczuciami Heathcliff chciał z satysfakcją pomiatać) więc czytelnik pozostaje z niedosytem i żalem.

Emily Brontë, Wichrowe Wzgórza, tłum. Janina Sujkowska

Komentarze