Duszenie kojarzy mi się z cytryną

Kiedyś popularne były pamiętniki - dawało się taki specjalny notes różnym osobom i te wpisywały się jakimś wierszykiem, często ozdobionym rysunkiem. Wierszyki były dość schematyczne, niejednokrotnie powtarzały się w jednym notesiku.

(Miałam pisać o cytrynie, ale przypomniał mi się wpis, jaki już jako nastolatka dostałam od kolegi z klasy. Brzmiał on tak:
"Po mej śmierci na mym grobie
beczka wódki będzie stać.
Jeśli przyjdziesz mnie odwiedzić,
możesz se kielicha wlać"
Pod spodem wyrysowany długopisem był nagrobek z rzeczoną beczką, od której odchodził komiksowy dymek "wlej se kielicha". Ale to taka dygresja.)

Tak czy inaczej większość wpisów opierała się na sztampowych wierszykach. Jednym z nich był taki, który kończył się słowami "złap szczęście za rogi i duś jak cytrynę". Weszło to w głowę i dlatego duszenie kojarzy mi się z cytryną. Czemu zatem, skoro ktoś fotografuje książki z kawą i ciastkiem, nie fotografować z cytryną, skoro duszenie jest w niej dość istotną metodą pozbywania się problemu?

Caroline Kepnes Ty
A dlaczego innej książki, której bohater jest zmuszony do zajmowania się pikantnymi problemami obyczajowymi, nie sfotografować z papryką właśnie? Ech, przydałaby się chili albo jalapeno, ale bez przesady, aż tak pieprznie nie było. Więcej informacji o książkach we właściwych im wpisach.

Volker Kutscher, Śliska sprawa


Komentarze