Dramat polityczny, dramat grup i jednostek – Matt Mayevsky, „Homoseksokracja”

Rzeczywistość, jaką dla swojej powieści wybrał Matt Mayevsky, świat homoseksualnych, stała się przyczynkiem do analizy antagonizmów, jakie mogą się pojawić w każdym społeczeństwie. To spory nie tylko polityczne, ale też płciowe, rodzinne i pracownicze. Problemy, z jakimi mierzą się bohaterowie Homoseksokracji, nie są odrealnione dla przeciętnego odbiorcy, mimo ich umieszczenia w społeczeństwie zarządzanym elektronicznie.
Czytając Homoseksokrację nie można uciec od skojarzenia z Nowym wspaniałym światem Huxleya (recenzja tutaj). Autor nie odżegnuje się od spuścizny antyutopii z lat 30. i sam się do niej odwołuje, na przykład w słowach wypowiadanych przez jedną z bohaterek: „Razem stworzymy nowy, wspaniały świat, bez taryfy ulgowej”. Ponadto Homoseksokracja także na innych płaszczyznach wyraźnie koresponduje z tą książką, która stanowi klasykę gatunku. Kontrola urodzin, nadzór nad zachowaniami, polityka, która wnika głęboko w życie obywateli i nim steruje, a także sam klimat powieści – są wspólne Mayevsky’emu i Huxleyowi. Obawy społeczne, mimo kilku dziesięcioleci, jakie minęły od wydania Nowego wspaniałego świata, są wciąż aktualne.
Nie ukrywam, że science-fiction nie jest tematyką, w której czuję się najlepiej. Jednak Mayevsky niejednokrotnie mnie zaskoczył i zrobił to nadzwyczaj błyskotliwie. Nawet jeśli początkowo musiałam się przyzwyczaić do wszystkich substytutów znanej nam rzeczywistości, nazywanych analogicznie, ale z przedrostkiem holo-. Całość ma jednak ponadczasowy sens. Poszukiwanie nowych metod kontroli, niezależnie od ich nazw, to studium władzy, która chce sprawować ścisły nadzór. Świat, w którym ludzie są naszpikowani elektroniką, jest wygodny dla rządzących. Umożliwia głęboką inwigilację obywateli. Bunt wobec chipów rodzi się dopiero w sytuacji kryzysu politycznego.
Wszelkie podziały w tym świecie opierają się na opozycji płci i orientacji seksualnych. Odwrócony porządek pokazuje, jakie zagrożenia niosą ze sobą przemiany, które obserwujemy obecnie. Mayevsky na początku powieści podsumowuje wydarzenia ostatnich lat i miesięcy, które świadczą o tym, że jesteśmy świadkami zmian. Do silnego głosu dochodzą homoseksualni, którzy wcześniej byli dyskryminowani. Brak równowagi jest destrukcyjny dla przedstawicieli obydwóch trendów – homofobii i heterofobii.
Homoseksualizm jako dominująca orientacja seksualna i heteroseksualizm jako retro-orientacja są jedynie sposobem ukazania powszechnych obaw społecznych. Chęć niszczenia opozycyjnych grup interesów jest właściwa człowiekowi niezależnie od tego, z kim się identyfikuje. Dyskryminowani chcą dyskryminować, a napięcia narastają w przełomowych dla społeczeństwa chwilach, na przykład tuż po dramatycznych zamachach, które dzielą jednych, a jednoczą innych.
Nie dziwi zatem niewypowiedziana refleksja, kończąca tę obszerną książkę – kolejni, którzy przejmą władzę, też nie będą obojętni i nie będą chcieli zachować status quo ustalonego przez poprzedni system. Wysuną swoje racje, niszcząc innych. Nawet jeśli robią to, w ich mniemaniu, dla dobra społecznego i tak zwanych „wyższych wartości”.
Dramatyczne chwile, wątki kryminalne, miłosne i polityczne, sprawiają, że Homoseksokracja, mimo trudnej tematyki, jest książką przyjazną czytelnikowi (co mnie zdziwiło). Jej objętość pozwoliła natomiast na pogłębienie refleksji i na nieuciekanie się do chwytliwych i krótkoterminowych prognoz, co jest jej dużą zaletą. To właśnie ta cecha wyróżnia powieść Mayevsky'ego spośród tych wszystkich, które uciekają od pogłębionych analiz i prognoz na rzecz krótkich ocen, których obecność w mediach nie jest problematyczna. Polecam Homoseksokrację wszystkim, którzy lubią poznawać różne punkty widzenia i nie boją się nieoczywistych fabuł.

Nad powieścią objęłam patronat medialny. Wywiad z autorem tutaj. Za książkę dziękuję Autorowi.

Matt Mayevsky, Homoseksokracja, Foreknowledge Ltd., Londyn, 2014.

Komentarze