Matt Mayevsky: Wszyscy podróżujemy w wehikule czasu

Ekspert prognoz strategicznych, bo tak nazywa sam siebie Matt Mayevsky, pisze książkę. I jest to książka, która porusza kwestię jednej z możliwych dróg rozwoju społeczeństwa. Korzystając z tego, na co pozwala literatura (a pozwala na wszystko), tworzy alternatywną rzeczywistość Homoseksokracji. Jest to świat, w którym większość stanowią homoseksualni, a hetero żyją w gettach, wykonując dla przedstawicieli dominującej orientacji zawody służebne. I płodząc dzieci dla par homoseksualnych.

Matt Mayevsky jest absolwentem studiów politycznych, a także doktoranckich na SGH w Warszawie. Aktywność
Matt Mayevsky
zawodowa autora przez jakiś czas kręciła się wokół marketingu, w tym internetowego. Stanowiła podstawę do napisania takich książek jak: Ekonomia chmur oraz Cyfrowa przestrzeń biznesowa.  Homoseksokracja nie jest jego literackim debiutem. Pisał wcześniej opowiadania, natomiast jego pierwszą powieścią SF był Mężczyzna, który chciał zrozumieć kobiety. O Homoseksokracji, która ukaże się na polskim rynku 10 marca 2014, mówi, że łączy cechy sensacji, dramatu i science-fiction. Gdy skończę czytać, opowiem, jak to z tą gatunkowością jest.

Tymczasem zadałam autorowi kilka pytań (tendencyjnych, i to bardzo, ale zrobiłam to świadomie), które nie sięgają do przysłowiowych pierwszych Rzymian, ale nakreślają nieco sylwetkę człowieka, który chce coś powiedzieć polskiemu (i nie tylko) odbiorcy. Może jest to coś ważnego. A może niektórych chce tylko rozdrażnić. Zobaczymy, co z tego wyniknie i czy o Homoseksokracji rzeczywiście będzie głośno.

W czym według Pana tkwi przewaga literatury SF nad powieściami realistycznymi?
Pani pytanie zawiera konkretne założenie. Przewagę. Literatura SF jest po prostu oddzielnym gatunkiem literackim i to dość różnorodnym. Oczywiście dla laików, Aldous Huxley i Harry Harrison to reprezentanci tego samego kierunku. Jak w każdej dziedzinie sztuki, tak i tu możemy znaleźć dzieła wybitne oraz zdefiniowane jako niewyszukana forma rozrywka. Fantastyka, przynajmniej ta, która mnie interesuje, odpowiada na pytania, zlokalizowane na rubieżach nauki i filozofii. Powieść realistyczna odtwarza, a SF stwarza rzeczywistość. Nie chciałbym wartościować tych dwóch gatunków. Jeden i drugi czemuś służy, spełnia lepiej lub gorzej swoją funkcję, a decydujący jest i tak odbiór czytelnika.

Jakie powieści uznaje Pan za kluczowe w swoim życiu? Jakie wywarły największy wpływ na Pana twórczość?
SF nie było moim pierwszym naturalnym wyborem. W szkole średniej zaczytywałem się w klasykach, a moim ulubionym autorem był Lew Tołstoj. Uwielbiałem też radzieckie książki wojenne. W tamtym czasie nie przeszkadzał mi, albo go nie zauważałem, propagandowy wydźwięk tej literatury. Do tej pory pamiętam trylogię Konstantina Simonowa, a zwłaszcza jedną z jego książek Nikt nie rodzi się żołnierzem. Na studiach niesamowite wrażenie zrobiła na mnie jedna z pierwszych, jeśli nie pierwsza, książka z zakresu antropologii kulturowej Złota gałąź Jamesa G. Frazera. Uruchomienie myśli o istotnych dla mnie powieściach otwiera w mojej głowie całe półki pełne książek, Świat według Garpa Johna Irvinga, Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa, Paragraf 22 Josepha Hellera, Folwark zwierzęcy Georga Orwella, Król szczurów Jamesa Clavella, Lśnienie Stephena Kinga. Rozrzut zainteresowań kosmiczny. A’propos … fantastykę zacząłem odkrywać dopiero po studiach. Niesamowitą, twórczą postacią był dla mnie Philipp K. Dick. Celował w krótkich formach, niewyszukanym językiem stwarzał nowe światy, nowe pomysły. Obawiam się, że ten wywiad ma limitowaną przestrzeń, a wymienianych autorów i tytułów mogłoby być dość sporo. Nie mogę sobie jednak odmówić odnotowania Wiecznej wojny Joego Haldemana, Obcego w obcym kraju Roberta A. Heinleina oraz Diuny Franka Herberta.

Można przeczytać wiele książek, ale nieliczne pozostają na stałe w pamięci. Czasem stają się życiową lub zawodową inspiracją. Zapadają w naszą pamięć, kształtują wyobraźnię, wybudzają nowej rejony świadomości. Takie książki kocham, takie książki chciałbym pisać. 

Jakie ma Pan motywacje pisarskie? (pytam o motywację literacką w odniesieniu do działalności w sferze gospodarki, z której jest Pan znany)
"Nauka jest moją żoną, literatura kochanką", powiedział w jednym z wywiadów Janusz Wiśniewski. Od siebie dodam: biznes wiedzowy jest moim przyjacielem. Jestem ekspertem prognostyki strategicznej i z tej perspektywy, nauka, biznes wiedzowy, literatura, wszystkie te elementy tworzą komplementarną całość. Niewtajemniczonym należy się wyjaśnienie. Foresight to dziedzina wiedzy i praktyki zarządzania związana z analizą konsekwencji podejmowanych decyzji strategicznych przez korporację, rządy, organizacje (np. ONZ). Wszyscy podróżujemy w wehikule czasu. Jednak nie wszyscy potrafimy tym wehikułem dobrze kierować. Na poziomie korporacyjnym, rządowym, czy militarnym to są dość istotne kwestie, skutkujące odpowiedzialnością za losy całych grup społecznych. Idąc dalej, foresight zawiera się w zbiorze tzw. future studies (dawniej: futurologii). I tu jesteśmy już o krok od literatury, bowiem na obrzeżach future studies mieszczą się także elementy fantastyki naukowej, ale w dosłownym, słownikowym jej rozumieniu.

Kiedy podejmowałem decyzję o zajęciu się literaturą, myślałem raczej o alternatywnych scenariuszach przyszłości, o wpływie nowych technologii na nasze życie, świat, relacje. Przyznam, że założenie znacznie się rozmyło. Z czasem odkryłem w sobie większe zainteresowanie ewolucją społeczną i relacji międzyludzkich oraz tzw. non-human relations (relacje ludzi z maszynami). Przestrzeń zawodowa ogranicza mnie swoją grawitacją metodologiczną. Być może dlatego w fantastyce uciekam także w lżejsze tematy, celując w suspens, sensację, czy thriller. 

Dlaczego książka powstała po polsku?
To poniekąd przypadek. Anglojęzyczna wersja Homoseksokracji jest już gotowa. W trakcie są także tłumaczenia na język rosyjski i niemiecki. Niektóre książki tłumaczę sam. Zastanawiam się także nad pisaniem tylko w j. angielskim, ale to jest uwarunkowane kilkoma zmiennymi, które sprowokowałaby taką decyzję. Dla zainteresowanych mam wiadomość o terminie premiery Homosexocracy (wersja anglojęzyczna). Planowany termin publikacji wyznaczony jest na początek kwietnia br. O dokładnej dacie poinformuję na swojej stronie www. 

Jakie miejsce dla swojej powieści widziałby Pan w polskiej sferze publicznej? Czy wydanie jej w czasie, gdy temat praw dla homoseksualistów jest tak gorący, ma stanowić mocny głos w tej sprawie?
To chyba marzenie większości autorów, napisać książkę, która wywołuje debatę publiczną lub jest jej elementem. Z perspektywy zadanego pytania definiowałbym Homoseksokrację jako quasi-traktat o skutkach społecznej nietolerancji. W książce mamy wprawdzie nowy świat, ale stare antagonizmy. Homoseksualizm jest tylko pretekstem do poruszenia głębszych problemów. Nazywam to społecznymi pęknięciami. Zamiast homoseksualizmu równie dobrze możemy tu wstawić rasizm, antysemityzm, ksenofobię, czy seksizm. Homoseksokracja to inaczej wariacja na temat „nowego, wspaniałego świata” z jego skutkami ubocznymi. 

Niezależnie od tego, czym cywilizacja będzie napędzana, nowymi technologiami, społeczną ewolucją, rozwojem gospodarczym, zawsze zderzymy się z naszymi ludzkimi słabościami. Zawsze, o ile nie nastąpią zmiany w nas, w ludziach. Pytanie tylko, czy wtedy będziemy jeszcze ludźmi, czy już kolejnym, innym ogniwem bio-ewolucji.


Komentarze