Żyć własnym życiem - L.M. Montgomery, "Błękitny zamek"

 


Przeglądając Legimi natknęłam się na Błękitny zamek. Czytałam tę książkę wiele lat temu, jeszcze w czasach przedblogowych. Pamiętałam z niej sporo szczegółów - tych o milczeniu, sprzątaniu czystych pomieszczeń, o książkach przyrodniczych i siedzeniu przed wejściem domu podczas remontu werandy. Pamiętałam Edwarda i pamiętałam Joannę. Niewiele ponad 200 stron - nim zauważyłam, przeczytałam połowę książki, zachwycając się jej subtelnością i wzruszając się niepomiernie w chwilach, które obiektywnie nie miały chyba wywoływać łez.

A jednak to łzy towarzyszyły mi tej książce przez zaskakująco dużą część jej niewielkiej objętości. Łzy, które pojawiały się z niezbyt uzasadnionych powodów. Jako że uwielbiam sobie popłakać przy książce, to było mi z tym dobrze i uczucia tego nie mogła mi zepsuć nawet fatalna korekta (czy raczej jej brak) dostępnej na Legimi wersji. Nie przeszkadzało mi tłumaczenie imion, bo taką też wersję czytałam w nastoletnich czasach. Barney jest Edwardem, a Valancy Joanną i dla mnie już tacy pozostaną.

To opowieść o tym, co możemy uzyskać, ryzykując. Ile mogą wnieść do naszego życia inni ludzie, jeśli damy im na to szansę. Co się stanie, jeśli odrzucimy za ciasne gorsety przyzwyczajenia i tego, "co ludzie powiedzą". To nierealna, ale piękna opowieść o miłości, napisana tak pięknie i pokrzepiająco, że aż chce się do niej wracać. To było bardzo przyjemne popołudnie z Joanną i Edwardem, naprawdę. 

L.Maud Montgomery, Błękitny zamek, tłum. ? (brak informacji o tłumaczu w wydaniu dostępnym na legimi), wyd. Miasto Książek 2021

Komentarze

  1. L.M. Montgomery przeczytałam tylko cztery (może pięć) tomów Ani. Póki co czaję się na to nowe tłumaczenie, ale nie wykluczam przeczytania innych jej książek. Rzadko płaczę podczas czytania i jestem ciekawa, czy moja reakcja będzie taka, jak Twoja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ryczę często. Częściej przy romansach niż przy brutalnych opisach - te drugie mój mózg odrzuca. A tę książkę czytałam jako nastolatka i zupełnie inaczej odebrałam ją teraz. Naiwna, owszem, ale jest w niej coś, co mnie przyciąga. Chyba po prostu od czasu do czasu lubię tego typu literaturę rozrywkową.

      Usuń

Prześlij komentarz