Baśń filozoficzna - "Wyspa Kociej Mgły"

Wyspa Kociej Mgły jest przedstawiana przez wydawnictwo jako „baśń nie tylko dla dzieci”. Jednak językowa i metaforyczna trudność tej książki, a także jej oderwanie od rzeczywistości zupełnie nie przystają do takiego podsumowania. Zamysł artystyczny jest dość zawiły, wykorzystujący tak elementy baśniowe, jak również poetyckie, a to wszystko wymieszane łyżką wykonaną z onirycznego drewna. Pomijając uczucia bohaterów, trudno znaleźć w niej odpowiedniki tego, co odbiorca zna ze swojego otoczenia. Autorka stworzyła magiczną rzeczywistość, weszła w nią i… chyba zapomniała o swoim odbiorcy. 


 

Kotofagi, niby koty, choć etymologicznie to chyba zjadacze kotów, wydają się w pełni antropomorficzni, przynajmniej od strony emocjonalnej. Uczą się o relacjach między otoczeniem a swoimi uczuciami. To, jak widzą przestrzeń, jest zależne od tego, co czują i jak się czują. Akceptacja samych siebie staje się kluczem do poznania miłości. To jeden z wniosków pojawiających się w tej książce, piękny, ale podany w formie tak poetyckiej i zawoalowanej, że traci na swojej ujmującej prostocie. Oczywiście jest ich więcej, choć książka nie jest znacznej objętości, to obfituje w satysfakcjonujące czytelnika konstatacje. 

Nazwanie tego samego problemu w inny sposób, z użyciem innych słów, wywołuje różne emocje. Nie istnieją czarodziejskie przedmioty, które miałby ułatwić życie, a gdyby istniały, ich redystrybucja i przechowywanie mogłyby wywoływać konflikty. Wygodniej być ofiarą niż świadomym decydentem, łatwiej narzekać na otoczenie niż brać odpowiedzialność za jego formę. Przeżywanie smutku wpływa negatywnie na odbiór obserwowanej rzeczywistości; porażki są częścią sukcesu. To wszystko ma sens, ale jest obudowane tak szczelną kołdrą oniryzmu, do tego opatrzone nadmiernie rozbudowanymi opisami, że zastanawiam się, dla kogo ta lektura byłaby czymś więcej niż tylko zbiorem myśli, przetykanych nieco infantylnymi opisami przygód istot kotopodobnych. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu 


Agnieszka Zamojska, Wyspa Kociej Mgły, wyd. Alternatywne, Poznań 2021

Komentarze

  1. Hahaha, nie wiem, czy wiesz, ale moje story na instagramie, o którym rozmawiałyśmy, dotyczące self-publishingu dotyczyło właśnie tej książki. Miałam nieprzyjemność ją czytać i co to była za udręka... Szkoda na tę książkę papieru, a co mnie najbardziej zastanawia to fakt, że za 160 stron wydawnictwo życzy sobie 59,99 zł w regularnej cenie. Za słabą książkę, nikomu nieznanej autorki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, nie zorientowałam się, że to było o tej książce; ale fakt - jest tak wydumana i hermetyczna, że po prostu straszna. Tu niby koty, tu baśń, tu wplecione filozoficzno-psychologiczne konstatacje. I po prostu oporna w lekturze. Bardzo oporna.

      Usuń

Prześlij komentarz