Bajki przez cały rok, czyli "365 baśni i opowiastek na każdy dzień"

Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona tą książką. Nie miałam wobec niej zbyt dużych oczekiwań, bo rzadko piękne wydania zbiorów baśni idą w parze z sensowną zawartością. Tutaj tego sensu jest tak dużo, że przysłania piękną okładkę. Jednak po kolei.


 

Znamy klasykę baśni, jednak wielokrotnie tylko to, co przerobił i zinterpretował po swojemu Disney. Nic w tym złego - motyw baśniowy jest motywem i każdemu wolno z niego czerpać. Jednak istnieje granica, kiedy inspirację można podpisać znanym bajkopisarskim nazwiskiem, a kiedy nie. Redaktorzy tej książki doskonale wyczuli ten moment, podpisując (skrócone) wersje baśni Grimmów czy Andersena inspiracjami. Tak, drodzy moi, to bardzo ważne, czy to tłumaczenie oryginału, bardzo luźna inspiracja (hurraoptymistyczne bajki, do jakich przyzwyczaił nas Disney), czy streszczenie z pominięciem co bardziej krwawych ("Mała Syrenka") czy przydługich ("Królowa Śniegu") fragmentów. Każdy, kto ma w domu tłumaczenie baśni Andersena zrozumie, o co chodzi. Redaktorzy doskonale wyczuli ten punkt, kiedy baśń ma na tyle silny związek z oryginałem, że nie razi jej podpisanie "wg baśni Andersena", ale jest nieco bardziej "oswojona" niż pierwowzór.

To była pierwsza (poza wizualną) zaleta tej książki. Teraz coś o drugiej.

Dbamy o to, żeby nasze dzieci znały legendę o Smoku Wawelskim, o powstaniu państwa polskiego (Lech, Czech, Rus, orle gniazdo itp.) i założeniu Warszawy. Na wycieczce do Wieliczki opowiemy o wianie świętej Kingi, bardziej wytrwali (czyli zaprawieni słuchacze w typie mojej córki) dotrwają do legendy o rycerzach śpiących pod Giewontem, o Morskim Oku, zjedzeniu Popiela przez myszy albo o kwiecie paproci. Jednak co wtedy, kiedy dziecko zapyta, czy wszyscy znają te opowieści?

Tu z odpowiedzią przychodzi ten zbiór. Dzieci na całym świecie słuchają innych opowieści. Każdy naród, kultura ma swój zbiór treści, które wyjaśniają pewne wydarzenia (początki plemienia) czy przesądy i powiedzenia (jak u nas kwiat paproci). Redaktorzy pokazują uniwersalność zasad moralnych, przekazywanych dzieciom w baśniach i legendach na całym świecie przy jednoczesnej różnorodności kulturowej. Baśnie rosyjskie, germańskie, estońskie - czemu nie? Ale może także z Korsyki i Malty - proszę bardzo! Więcej - w tym obszernym zbiorze znajdziemy opowieści zaczerpnięte z kultur azjatyckich, afrykańskich, z wysp Oceanu Spokojnego. Opowieści indiańskie, australijskie i gruzińskie, armeńskie, włoskie i eskimoskie. 

Trzecią zaletą tej książki w kwestii redakcji jest szerokie potraktowanie kategorii baśni. Czy są nimi mity? Owszem! A opowieści biblijne? - Także! Włączenie tych ostatnich na równi z opowieściami z innych porządków pokazuje ponownie ich uniwersalność. Uniwersalność wierzeń ogólnie oraz potencjał ludyczny, bajarski, Biblii. Bez zbędnego asekurowania się, bez religijnej otoczki. Chcecie opowieść, która wpłynęła na porządek kultury w Europie? Czytajcie Biblię!

Jeszcze coś. Tam, gdzie było to możliwe, opowieści na dany dzień wiążą się z mniej lub bardziej tradycyjnymi świętami, obchodzonymi w tym dniu. Święto Niedźwiedzia - bajka o tym zwierzęciu. Dzień Matki - coś o roli rodzicielki. W Dzień Rzemieślnika czeka chińska bajka o kamieniarzu, a w Dzień Muzyki - o fleciście itd.

Muszę przyznać, że rzadko książka dziecięca wywołuje we mnie taki zachwyt.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu

365 baśni i opowiastek na każdy dzień, Warszawa 2021
 

Komentarze