Małecki. Święto ognia

 

Panie Małecki, kolejny raz pokazuje Pan, że jest inaczej, niż myślimy. Że codzienność jest inna, że niepełnosprawni są inni, i ci pełnosprawni też. Takich kontrastów i zestawień nie było jeszcze w żadnej z dotychczas czytanych przeze mnie Pana książek.

Dwie siostry - głęboko niepełnosprawna Nastka i baletnica Łucja oraz ich ojciec, Leopold, ale także każdy z ich otoczenia, są bohaterami tej książki. Znów czytelnik dostaje niezwykłą wrażliwość pisarza, którą tym razem została obdarzona niekomfortowa narratorka. To Nastka nadaje temu światu przedstawionemu ram i to ona odziera go z pozornej zwyczajności. Utrudnione komunikowanie się z otoczeniem dwudziestoletniej kobiety i jej dziecięcy zachwyt nad światem przy jednoczesnej prostolinijności i dosadności wniosków są doskonałym kontrastem dla jej starszej siostry. Łucja chowa się w swojej "baletnicowości" i, paradoksalnie, to do niej trudniej dotrzeć - zarówno odbiorcy, jak również ich ojcu. Fizyczne możliwości komunikowania się nie mają na to żadnego wpływu. 

Ruch i cielesność. Tego w książce jest najwięcej. Brak intencjonalnego ruchu i absolutnie wystudiowany ruch, dopracowany do granic perfekcji. Tak samo monotonne dni - budzisz się, ćwiczysz, próbujesz się komunikować, kładziesz się spać. Dla Nastki są czymś niezwykłym, bo dostrzega szczegóły. Łucja straciła tę umiejętność. 

To krótka książka, ale gęsta i emocjonalna. Soczysta językowo i semantycznie. Kwintesencja Małeckiego.

Jakub Małecki, Święto ognia, SQN 2021.


Komentarze