Warto dobrze się bawić podczas czytania, czyli "Jak odnaleźć czarownicę w tydzień"

Niewielkich rozmiarów książka Kaye Umansky urzeka piękną zimową okładką. To pierwsza część cyklu o Elizie Kiszonce, młodej czarownicy, którą miałam okazję przeczytać. Prosty pomysł fabularny, nakreślenie zasad rządzących powieściową rzeczywistością oraz przyjemne rysunki, składają się na bardzo pozytywny ogólny odbiór tej książki mimo dwóch wad, o których poniżej.

Prostota pomysłu fabularnego, zrealizowanego dość błyskotliwie jak na powieść dziecięcą, sprawia, że książka jest naprawdę interesująca. Dzięki rysunkom i sporej czcionce nada się zarówno do samodzielnego czytania, jak również dla kilkulatka, który lubi, kiedy ktoś mu czyta. Wydaje mi się też, że książka, dzięki przygodowemu charakterowi oraz równowadze między bohaterami, jest, mimo okładki, powieścią niekoniecznie dziewczęcą. Za to duży plus 👍

Eliza Kiszonka, ćwicząca zaklęcia, zostaje wezwana przez kruka czarownicy Magenty Nagłej do zaopiekowania się porzuconą wieżą. Magenta zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a na niezwykłą, przemieszczającą się siedzibę, czyha negatywny bohater. Całość utrzymana w zimowych okolicznościach nadaje fabule pierwiastka tajemniczości, ale nie trzyma nadmiernie w napięciu.

Nie mogę jednak, jako osoba przez kilka lat zajmująca się stylizacją w języku literatury, nie wspomnieć o pewnym problematycznym rozwiązaniu, na jakie zdecydowała się tłumacząca książkę Anna Błasiak. Otóż język antagonistów charakteryzuje się pewnymi błędami fonetycznymi i składniowymi, które są odwzorowane w zapisie następująco: "żem przyjechał sobie tom wieżę obejrzeć" (171), "to się wprowadze" (171), "pod lawinom śniegu" (173), "jeśli przejmę tom wieże, to bendom bez szans" (176).

Jeżeli książka ma być czytana głośno, to osoba dorosła może nie tylko przeczytać w sposób stylizujący tekst, ale także od razu wyjaśnić, że negatywny bohater, Frost, wypowiada się niepoprawnie. Dotyczy to zarówno wymowy (rozsunięcie nosówek), jak również użycia spójnika "że" tam, gdzie nie ma zdania podrzędnego. Jeśli jednak książkę będzie czytać dziecko samodzielnie, to obawiam się, że zabieg jest zbyt subtelny, by dziecko, które dopiero uczy się ortografii, zrozumiało potencjał stylizacyjny takiego rozwiązania. To pierwsza wada.

Druga, mniejsza wada to pewna niesamodzielność książki. O samej Elizie i jej domu rodzinnym wiadomo niewiele. Rozumiem jednak, że taka oszczędność pomaga zachęcić odbiorcę do sięgnięcia po poprzednie części cyklu.


Za książkę dziękuję wydawnictwu

Kaye Umansky, Jak odnaleźć czarownicę w tydzień, tłum. Anna Błasiak, Warszawa 2021

Komentarze