Prostota baśniowego pomysłu - Portret Doriana Graya

To jedna z książek, które od dawna figurowały na liście zatytułowanej: "Koniecznie przeczytaj. Kiedyś". I to "kiedyś" właśnie nastało. Portret Doriana Graya jest oparty na prostym, baśniowym pomyśle i ta prostota stanowi najważniejszą siłę tej książki. Umocowana w rzeczywistości nie jest jednak w żaden sposób magiczna - jedyny baśniowy i na poły fantastyczny motyw powieści zostaje obudowany głębokim realizmem, który sprawia, że książka posiada wszystkie walory XIX-wiecznej literatury realistycznej, choć widoczne są w niej głębokie wpływy psychologizmu.
Powieść została przyjęta jako skandaliczna i łatka skandalizmu tkwi na niej do dziś, choć nie do końca słusznie. Trzeba wziąć pod uwagę, że powieść opublikowana w 1890 roku w magazynie literackim, obfitowała w wątki homoseksualne w czasie, gdy kontakty jednopłciowe były uwzględnione w kodeksie karnym. Poza tym autor, głoszący popularne na przełomie stuleci hasło "sztuka dla sztuki" nie trafił na podatny grunt u swoich czytelników - stąd też w wydaniu książkowym, po fali krytyki, autor poza ograniczeniem aluzji homoseksualnych i rozszerzeniem cech głównego bohatera, zawarł stwierdzenie:
"Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle"
Podczas gdy odbiorcy spodziewają się otrzymać powieść, z którego bohaterem mogliby się identyfikować, który byłby pozytywnym bohaterem dynamicznym, Wilde dał im antypatycznego i pozbawionego głębi, okrutnego i zapatrzonego w siebie potwora Doriana Graya. Trudno się zatem dziwić, że czytelnicy nie przyjęli powieści ciepło. Z drugiej strony autor postarał się stworzyć trzech sensownych bohaterów, którzy doskonale prowadzą tę książkę do nieuchronnego końca, jakiego odbiorca spodziewa się od początku. Tu praktycznie nie ma suspensu i zaskoczenia, jest powolna degradacja, wydaje mi się zresztą że i tak dość pobieżnie napisana, ale może to być właśnie skutek poprawek, jakie wprowadzono, przygotowując wydanie książkowe.
Dorian Gray, młody i przystojny, ma szanse być "kimś" w towarzystwie. Nie reprezentuje sobą zbyt wiele, ale jest lubiany i się podoba, komu trzeba. Na początku powieści wydaje się płytkim, przeciętnie inteligentnym i bezbarwnym mężczyzną. Spotkanie z wybitnie ambiwalentnym Henrym Wottonem sprawia, że zaczyna o sobie myśleć inaczej. Ba! Że zaczyna w ogóle myśleć. Nie są to jednak jego przemyślenia, a raczej efekt zaszczepionych oczekiwań otoczenia. Otóż Dorian zapragnie nigdy się nie zmienić fizycznie, za wszelką cenę.
Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że powieść powstała w okresie zalążków psychologii i niesie pewne popularne wtedy założenia, w tym zależność między wyglądem a usposobieniem, między zniszczeniem fizycznym a walorami psychicznymi itp. Pozostawienie Doriana w doskonałej kondycji dwudziestolatka przy świadomości, jak wyglądałby po zapewnianych sobie doświadczeniach, jest realizacją tychże założeń. Czy na wyglądzie człowieka rzeczywiście odbijają się jego złe czyny? Czy człowiek piękny zewnętrznie musi być także piękny w środku? Nawet jeśli te pytania wydają się zbyt baśniowe jak na krytyczny odbiór XXI wieku (siostry Kopciuszka były brzydkie, bo były złe), to samo wykorzystanie pomysłu baśniowego w powieści dla dorosłych i brak efektu śmieszności, który mógłby się tu pojawić, zasługuje na uznanie, jakim cieszy się ta książka i z jakim weszła do klasycznego zasobu lektur.

Oscar Wilde, Portret Doriana Graya, tłum. Jerzy Łoziński, Zysk i S-ka, Poznań 2015.

Komentarze