Statystycznie rzecz biorąc to całkiem dobra książka - recenzja przedpremierowa

Książka Janiny Bąk, znanej z blogu Janina Daily, jest prezentacją problemów statystyki i szerzej - analizy danych we wszelakich badaniach. Brzmi strasznie? Na szczęście straszne nie jest, o czym przekonany już na wstępie będzie każdy, kto zna jakiekolwiek teksty Janiny. 


Podejście do problemu dobrze przybliża podtytuł książki, która ma być swoistym przewodnikiem po trudach i rozterkach statystyczno - społecznych: "ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla?" Pytanie to, wyciągnięte z treści książki na okładkę, dość dobrze pokazuje założenie tej książki - w największej mierze humorystyczne, w mniejszej - przestrzegające przez szukaniem dziwacznych korelacji. 
Pomysł na książkę jest absolutnie świetny. To doskonała, niezobowiązująca lektura, którą można czytać na wyrywki, pełna lekkości, upstrzona żartami. Założeniem było opowiedzenie o statystyce nie tylko tak, żeby ją zrozumieć, ale także tak, żeby się nią pobawić. I zacząć zwracać uwagę na to, skąd wynikają rozbieżności w podawanych w mediach wynikach badań, a to misja ważna.
Trzeba Janinie Bąk przyznać niezwykłą lekkość tworzenia wypowiedzi. Zdania są "okrągłe", absolutnie w sam raz, a uwaga odbiorcy sterowana naprzemiennymi punktami skupienia i żartobliwego rozluźnienia.
Dla osoby, która zna blog Autorki, książka będzie się wydawać nieco wtórna pod względem owych słownych i sytuacyjnych momentów humorystycznych. Trochę tak, jakby w książce chciała zmieścić wszystko to, co udało jej się napisać dobrego i przykuwającego uwagę. I mam wrażenie, że takie podejście sprawdza się dla utrzymania uwagi odbiorcy w pierwszej połowie książki. Później - być może z oswojenia odbiorcy z hurraoptymistycznym stylem, być może ze zmęczenia nim - pomysł wydaje się rozjeżdżać, a żarty przestają bawić. Do książki wkrada się nuda, najbardziej we fragmentach dotyczących różnić w badaniach kwestionariuszowych. To cały czas dobra książka, ale taka, która zaczęła się świetnie, a później jej poziom nieco... opadł.
Wiecie, co mam na myśli. Jeśli film katastroficzny zaczyna się wybuchem wulkanu albo trzęsieniem ziemi, to oczekujemy, że później emocji będzie tylko więcej. Jeśli książka zaczyna się zabójstwem, to później spodziewamy się szokujących odkryć. Nie inaczej jest z książką popularnonaukową - jeśli od początku nas bawi tak, że wybuchamy śmiechem, później chcemy co najmniej utrzymania tego poziomu, a żarty z tego samego spectrum co wykorzystane na początku mogą w tym celu nie wystarczyć.
Książka jest naprawdę dobra. To mocny punkt popularnonaukowy, rzucający światło na wykresy, procenty i to, co można zestawiać w jednym badaniu, a co nie ma sensu. To także zbiór anegdotek, którymi dusze towarzystwa będą mogły zarzucać słuchaczy podczas rodzinnych spotkań. 

Za książkę dziękuję 
Premiera książki: 25.03.2020

Janina Bąk, Statystycznie rzecz biorąc, W.A.B 2020

Komentarze