"Magazyn" - anyutopia z ekologią w tle. Recenzja przedpremierowa

Trafiłam na bardzo ciekawy artykuł Łukasza Greli opublikowany na stronie czasopisma "16 milimetrów", który niezwykle trafnie określa antyutopijne typy fabularne. Odejść z Omelas albo trzeci rodzaj antyutopii jest kondensacją tego, co warto wiedzieć, żeby nieco bardziej świadomie zmierzyć się z rozwijającym się literackim nurtem dystopijnym.


Korzystając z podziału opisanego przez Ł. Grelę, powieść Magazyn Roba Harta należy przyporządkować do typowych przedstawicieli nurtu huxleyowskiego, według którego u podstaw stworzonego świata stoi idealista, który ma wizję naprawy społeczeństwa. Powieść dystopijna z elementami thrillera miała bardzo dobre założenia, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że pomysł nieco się rozmył w trakcie jego realizacji.
Czas akcji dzieli od naszej współczesności ledwie 20, może 30 lat, a problemy, u źródła których leży fabuła, są problemami stricte obecnymi w naszym świecie. Autor nie rozdrabniał pomysłu, opierając się wyłącznie na efekcie cieplarnianym i jego dalekich konsekwencjach - migracji ludności ze stref międzyzwrotnikowych, pustynnieniu, wzroście temperatur i wysokim promieniowaniu UV, a także problemami z uzyskaniem wody pitnej. Na tę problematykę, poruszaną gdzieś w tle powieści i nie wprost, nałożony jest główny problem fabularny, dość dobrze pomyślany przynajmniej w założeniu - a jest nim ograniczenie życia do konsumpcji i stworzenie alternatywnego świata przez olbrzymi koncern sprzedaży internetowej - Cloud/Chmurę.
Czym jest Chmura? Jest holistycznie potraktowanym miejscem pracy połączonym z sferą wypoczynku i życia prywatnego. Pełna kontrola poruszania się, wydatków jednostki, monitoring relacji międzyludzkich (i brak zachęty do ich podtrzymywania), brak impulsów do opuszczania idealnej bańki - wszystko wydaje się logiczne, bezpieczne, wydajne ekonomicznie i ekologicznie (niekoniecznie społecznie, choć przestępczość jest bardzo niska). Wygodny dla zarządzających i pracowników ochrony podział wszystkich mieszkających w Centrali na kolory koszulek, oznaczające rodzaj pracy przez nich wykonywanej jest prostym nawiązaniem do Huxleyowskich kast.
Jednak w Chmurze nie wszystko działa dobrze - część urządzeń jest zepsuta, część systemów niedoskonała. Eliminacja transportu do pracy jest odpowiedzią na korki i emisję gazów cieplarnianych, jednak mieszkańcy Centrali tracą dużo czasu stojąc w kolejkach do bramek kontrolnych przy opuszczaniu stanowiska pracy. Coraz większe oderwanie od rzeczywistości na zewnątrz i sztuczność życia, na przykład przez wyższe koszty wspólnego mieszkania (preferowane są mieszkania jednoosobowe), nie zachęcają do budowania struktur społecznych. Jest człowiek i zatrudniająca go, wszechogarniająca Chmura, która wchłania człowieka w system.
Czytelnik dostaje troje pierwszoosobowych narratorów. Jest przeciętny, dość poczciwy Paxton, który po prostu przyszedł do pracy, agentka Zinnia, której zadaniem jest odkrycie energetycznego przekrętu Chmury oraz szef wszystkich szefów, idealista - właściciel Chmury, piszący pożegnalny blog. Zinnia ma za zadanie wykraść dane dotyczące zarządzania energią - zarówno ona, jak i czytelnik, spodziewają się, że Chmura jest przykrywką dla czegoś paskudnego. Autor zbudował genialne napięcie w strukturach władzy, a czytelnik - znając pierwszoosobową narrację twórcy Chmury spodziewa się po nim dwulicowości. Bo przecież za Chmurą, tak wydajną energetycznie, musi stać coś, do czego nikt nie chce się przyznać.
Spotkało mnie rozczarowanie analogiczne do tego, które pojawia się po wysłuchaniu nieśmiesznej anegdoty wprowadzonej jak pierwszorzędny dowcip. Zbudowanie struktury fabularnej, która musi pęknąć, poprzez ujawnienie przekrętów, okazuje się nieco na wyrost, gdy idealista nie przestaje nim być. Nie wiem, czy Autorowi brakło pomysłu na skonstruowanie tego przekrętu energetycznego, czy też nie był świadomy, jak bardzo rozbudził w czytelniku ciekawość ukierunkowaną na ten aspekt fabuły. Faktem jest jednak, że próbował ratować strukturę powieściową, wprowadzając jedno (niezwykle uzasadnione ekologicznie, choć zdecydowanie ambiwalentne) wyjaśnienie, na które chyba miał pomysł od początku.
Książka pozostawia niepokój. Życie w Chmurze miało wiele zalet. Dla rzeszy osób było jedyną możliwością powrotu do egzystencji, w której można swobodnie oddychać i nie martwić się dostępem do wody. Wizja opuszczonych, spalonych słońcem amerykańskich miasteczek wywołuje uzasadniony dreszcz, a Chmura miała stopniowo uzdrowić świat na kilka sposobów: przez eliminację konieczności wychodzenia ludzi z domu, wycofanie się z samochodowych dostaw towarów "od drzwi do drzwi", wreszcie - przez wielostronną ekonomiczną wydajność samych Central Clouda. Społeczeństwo straciło wiele, a straci jeszcze więcej, choć w opisanym klimacie nie ma możliwości żyć tak, jak kilka dziesięcioleci temu.
Powieść Magazyn opiera się na klasycznych założeniach antyutopijnych. Twór, który zaczął ewoluować niezależnie od idealnych planów jego twórcy połączony z wykorzystaniem zasad, w których radykalizm rodzi kolejny radykalizm. Do tego dochodzi obawa porzucenia bezpieczeństwa. W tkance powieści przebija się wspomniana zresztą wprost przez Autora opowieść o tych, którzy odeszli z Omelas. To wszystko, w połączeniu z niewieloma elementami science-fiction, wydaje się aż nazbyt realne. Częściowo otwarte zakończenie jest wielkim znakiem zapytania kłującym czytelnika w oczy: czy ty umiałbyś opuścić bezpieczną bańkę?
Premiera książki: 29.01.2020

Za książkę dziękuję
Rob Hart, Magazyn, tłum. Jacek Żuławnik, W.A.B. 2020

Komentarze