Jubileuszowe, duże wydanie kilkunastu opowiadań o Reksiu
Reksio-wielka księga przygód, spisanych fabuł odcinkowych, jest skierowane do
szczególnej grupy odbiorców. Książka dziecięca, budząca sentyment w rodzicach
(zwłaszcza tych po 30.), może skłonić małego książkomaniaka do zapoznania się z
bajkami o tym sympatycznym psie.
Kolejność poznawania może być oczywiście inna – tak też było
u nas. Przemyciliśmy Reksia i Kota Filemona naszej córce, gdy miała trochę
ponad 2 lata i zaczęła oglądać bajki. Dzięki temu te postaci są dla niej
równorzędne z Peppą i Maszą. Reksio swoją poprawnością zachowania, grzecznością
aż do granic naiwności, jest dobrą równoważnią dla niegrzecznej Maszy.
Ilustracje jak stopklatki z animacji |
Co ciekawe, Ania, która ma tę książkę od kilku miesięcy,
częściej sięga do niej niż do wersji animowanej. Ma swoje ulubione fragmenty
książki, lubi bohaterów i prostą szatę graficzną. I to ona wychwyciła błędy
między tekstem a prezentacją postaci, która odbywa się na początku każdego
opowiadania. Okazuje się, że wydawca na zmianę myli, kto jest mamą, a kto tatą
kociąt Puszka i Prążka. Dla dorosłego, czytającego te opowiadania głośno, nie
jest to ważne, ale dla śledzącego ilustracje dziecka to sprawa kluczowa,
prawda? Oczywiście piszę to z przymrużeniem oka osoby dorosłej, ale ze
świadomością powagi problemu mojej trzylatki.
To mylenie jest jedyną poważną wadą tej książki, ale wspomnieć
też należy o znacznej jej wadze, z którą dziecko trzyletnie praktycznie nie ma
szans, żeby sobie poradzić. Więcej – lepiej, żeby nie próbowało. Szybkie jej
zważenie na wadze łazienkowej metodą na ważenie kota dało wynik 1,2 kg, zatem
całkiem dużo jak na książkę z bajkami.
Barska Ewa, Głogowski Marek, Sójka Anna, Reksio - wielka księga przygód, wyd. Papilon, 2017.
Komentarze
Prześlij komentarz