Książka, z którą mam problem - "Dom na górze"

Książkę otrzymałam w pakiecie z innymi, zdecydowanie dziecięcymi (przedszkolnymi). Ta jest inna, niepokojąca i bardzo metaforyczna. Trudno mi stwierdzić, dla dziecka w jakim wieku jest skierowana. 8+? 10+? I koniecznie powinna być przeczytana także przez rodzica, by dziecko mogło skonfrontować wrażenia. Zaczęłam ją czytać córce, która na szczęście usnęła, więc nie musiałam przerywać, gdy stwierdziłam, że jest za mała na tyle oskarżeń i smutku.



W tej książce dużo się dzieje. Nie wiem, czy autorka nie chciała zawrzeć w niej zbyt wielu problemów współczesnego świata - ksenofobia obok agresywnej wycinki lasów, wizja głodu i zanieczyszczenia powietrza, skutki nadmiernej ekspansji człowieka odczuwane przez najbiedniejszych i wreszcie rola inaczej myślących - dzieci, które mają szansę przywrócić naturalny porządek świata. Ali Standish zdecydowała się na wysoko zmetaforyzowany tekst, który według mnie nie jest całkiem spójny w warstwie fabularnej. Dzieci idą przez góry, później nagle pojawia się smutne, zanieczyszczone miasto, chłopiec żyjący na pustyni i wreszcie nieprzebyty las. Brakuje tu ciągu przyczynowo-skutkowego. Książka trzyma się ram do momentu ucieczki Yasmeen na niedźwiedziu z wioski, w której nigdy nie czuła się jak w domu, a w której mieszkała z wujem. Później refleksja dominuje nad fabułą. Do tego dochodzą ciemne, niepokojące rysunki, których dziecko może się wystraszyć (tak też stało się w przypadku mojej trzyletniej córki, która wystraszyła się rysunku ryczącego niedźwiedzia), sprawiające, że wraz z niezrozumiałą dla dziecka treścią (dlaczego ludzie nie uwierzyli dziewczynce, że niedźwiedź jest dobry? dlaczego dziewczynka poszła sama?), że książka pozostawia nawet w dorosłym odbiorcy wrażenie antyutopii - takie jak po przeczytaniu Władcy much czy Nowego wspaniałego świata.
Jeszcze kwestia tytułu książki - zamiana The Climbers na Dom na górze przeniosła powieściowe akcenty z dosłownego wspinania się po drzewach, by zobaczyć więcej (i metaforycznego bycia ponad umysłowe zamknięcie dorosłych) na poszukiwanie schronienia dla zbieraniny dzieci i zwierząt, dla których nie liczy się kolor skóry i nazwa wioski, z której pochodzą. Podróż po zniszczonej, suchej, pozbawionej roślin i zwierząt krainie, w której ludzie cierpią głód i pragnienie, kończy się w domu na górze, ponad drzewami - dla dorosłego odbiorcy interpretacja tego zakończenia jako śmierci tych dzieci nie wydaje się przesadzona. Działania dorosłych pełne niezrozumienia dla innych ludzi oraz dla przyrody prowadzą do samozagłady.
Nie, to nie jest książka dla dziecka przedszkolnego. I na pewno wymaga rozmowy po lekturze. Nawet ja miałam taką potrzebę.

PS. Tu także, podobnie jak w wydanej w tej serii książce Zaginiona księgarnia, zdarza się nadruk ciemnego tekstu na czarnej ilustracji.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu
Ali Standish, Dom na górze, Wilga, Warszawa 2018.

Komentarze