Czas i druga szansa, czyli Zygmunta Miłoszewskiego „Jak zawsze”

O tym, że książka jest wciągająca, najlepiej świadczy fakt, że czytanie jej zajęło mi dwa dni standardowego pobytu w domu z dwuletnią córką. Inna rzecz, że Ania była wobec mojego zerkania wyjątkowo wyrozumiała i tolerowała częste chwile mojej spóźnionej reakcji na pokazywany w książce samochód czy namalowany kolejny portret taty.
Kluczem wydaje się bardzo dobry pomysł Miłoszewskiego. Nurt historii alternatywnych staje się coraz popularniejszy i autor dołączył do niego, proponując powieść wciągającą i bogatą w szczegóły. Błyskotliwy język ukrył nieco hm… fabularną toporność.
Studium pięćdziesięcioletniego związku, jakim jest propozycja Miłoszewskiego, staje się opisem emocji, walki przyzwyczajenia z nowymi, a raczej odgrzewanymi uczuciami. Starsze małżeństwo cofa się do momentu, kiedy zaczął się ich romans. Ludwik – psycholog – ma żonę naukowca, kobietę z klasą. Grażyna  – jego pacjentka – ma narzeczonego, którego kocha z wzajemnością. Wbicie się na nowo w role, w których tkwili 50 lat temu, w zmienionej rzeczywistości, o której nic nie wiedzą, jest trudne. Mają tylko siebie – jako jedyni rozumieją się i znają. Mimo to pojawiają się wątpliwości, czy na pewno chcą skończyć aktualne 50 lat temu związki. Związki, które zniszczył ich romans i niespodziewana ciąża Grażyny.
Czy Grażyna była szczęśliwa w związku z Ludwikiem? To największa wątpliwość. Ma jednak doświadczenie prawie osiemdziesięcioletniej kobiety i zdaje sobie sprawę z tego, że rutyna w małżeństwie po prostu tak wygląda. Poza tym spać jej nie daje rozbudzone na nowo pożądanie do Ludwika i przyzwyczajenie. Raczej to drugie niż miłość jest przyczyną jej decyzji. Raz już przeżyła swoje życie i nie wyobraża sobie, żeby było inaczej.
On, Ludwik, dość szybko zdecydował się na rozstanie ze swoją żoną. Doszedł do wniosku, że to naprawdę nie było dobre małżeństwo, nawet wyłączywszy z niego romans z Grażyną. Wydaje się, że to właśnie on jest tu stroną kochającą i napędzającą wszystkie wydarzenia. Grażyna tylko poddaje się decyzjom, które ktoś podejmuje obok niej.
Chcą choć częściowo naprawić błędy, które wypominali sobie w pięćdziesiątą rocznicę związku. I nie kończy się to dobrze. Może byłoby im łatwiej, gdyby Ludwik nie kochał Grażyny tak bardzo? Próba przeżycia miłości drugi raz nie jest próbą udaną. Choć książka udana jest jak najbardziej.
Niektórzy zarzucają powieści zbędną polityzację. Dla mnie jest to jej największa wartość dodana. Z. Miłoszewski gra przypuszczeniami i rzeczywiście robi to błyskotliwie, choć na koniec chyba trochę brakło mu pomysłu, gdy decyduje się na pewne zamknięcie kręgu historii. Warszawa, choć powojenna, jest inna, profrancuska, a nie prostalinowska. To też po polsku przerysowane, pozbawione autonomii i służalcze. Barwne szczegóły, przemyślana alternatywna sytuacja polityczna i opis genialnego skansenu powstania warszawskiego – Rezerwatu – sprawiają, że po książkę z przyjemnością sięgną nie tylko fani romansów. Powieść pełna utraconych szans pozostawia żal i niedosyt podobny temu, z którym zostaje czytelnik Przeminęło z wiatrem M. Mitchell. Trudno wobec niej przejść obojętnie, trudno też nie mieć po lekturze natłoku myśli. Cel, jakim jest dla pisarza przykucie czytelnika do książki i wywołanie uczuć, osiągnięty.

Za książkę dziękuję wydawnictwu


Zygmunt Miłoszewski, Jak zawsze, W.A.B. 2017

Komentarze