Książka z puzzlami – Zwierzęta

Prosta książka z krótkim tekstem i ładnymi zdjęciami domowych zwierząt. Kot, psy, rybka, królik, żółw i ptaszki mają na celu ukształtowanie w małym dziecku wyobrażenia o zwierzętach, które mogą być domowymi pupilami. Dodatkowo książka wyposażona jest w cztery układanki, każda dziewięcioelementowa, a pod nią jest obrazek do pomalowania. No i określenie kategorii wiekowej – 1+. Trochę za dużo autorzy chcieli tu zmieścić i nie wiadomo, czy zdawali sobie sprawę z różnych możliwości dziecka w zależności od wieku.
Zasadniczo pomysł nie jest zły. Stworzyć książkę, którą roczniak będzie oglądał, ucząc się naśladować szczekanie psa, książkę, z której dwulatek wyciągnie i rozłoży puzzle, a trzylatek pomaluje kryjące się pod puzzlami obrazki.
Ania dostała tę książkę w ubiegłym roku na Gwiazdkę. Miała wtedy 13 miesięcy. Książka spodobała się, tylko zaczęła ją podgryzać, co znacznie nadszarpnęło puzzle z psem. Odłożyłam ją zatem na półkę. Pomyślałam – dostanie ją, jak opanuje sztukę układania puzzli. Ania dostała książkę do ręki niedawno. Z puzzlami radzi sobie świetnie, układa sama nawet 30 elementów. No i przypomniałam sobie o tej układance. Obrazki na puzzlach wydały mi się dość trudne – dużo białych pól, dodatkowo spore prawdopodobieństwo przemieszania części pomiędzy poszczególnymi obrazkami. Realistyczna grafika, pełna cieni – są to fotografie, a nie dziecięce grafiki. Ania mnie zaskoczyła – te puzzle to dla niej pikuś. Ich wadą jest miękka, nietrwała tektura. Wystarczy, że Ania mocniej naciśnie, próbując dopasować elementy, a puzzel już jest złamany i później odstaje od strony. I teraz tak – skoro są to puzzle proste, dziewięcioelementowe, czyli służące za jedne z pierwszych puzzli, to tym bardziej szkoda, że są tak miękkie. Dochodzi do tego malowanka pod spodem. Ania, wielbicielka kredek i czystej kartki, zamazuje kółkami wszystko, co ma w zasięgu ręki, mówiąc: „kółka, kółka, brum, brum”. Kontur psa już oberwał ;-).
Jaki jest zatem problem z książką? Obrazki są dla roczniaka, puzzle dla dwulatka (dokładniej dla dziecka powyżej 20.miesięcy, przynajmniej u nas), a malowanka chyba dla małego przedszkolaka, który rozumie, co ma zrobić z konturem. Wszystko super, tylko że zanim dwulatek nacieszy się puzzlami, to roczniak je zje lub przynajmniej rozmoczy (bo są miękkie). Zanim przedszkolak pomaluje obrazki, to dwulatek zamaże. Jakie rozwiązanie? Dać tę książkę nie roczniakowi, ale dopiero trzylatkowi? To też nie jest dobre rozwiązanie, bo dla takiego dużego dziecka puzzle nie będą stanowiły wyzwania. 

Rosnę i poznaję z puzzlami: Zwierzęta, wyd. Zielona Sowa

Komentarze