Thriller Alice Feeney opiera się jednocześnie na kilku
wątkach: męskiej obsesji, niewypowiedzianej agresji między siostrami oraz
dramatu z przeszłości. Dodaje do tego agresję wobec głównego bohatera, który
nie może się bronić. Łączy więc popularne motywy, które stać się mogą przepisem
na thriller idealny. Czy jednak się stały, to już inna sprawa.
Powieści nie można zarzucić braku napięcia i dobrego pomysłu.
Ponadto, co ważne w tego typu literaturze „dla wszystkich”, książkę łatwo się
czyta. To taka lektura na jeden weekend, która pomoże w wyłączeniu się z
bieżących spraw, ale nie zaprzątnie głowy na zbyt długo. Książka w gruncie
rzeczy poprawna i niewymagająca.
Inni chwalą rysy nakreślonych osobowości. Dla mnie
najbardziej realna jest Claire. Postacie Paula oraz głównej (obok Claire)
bohaterki Amber są zbyt płaskie jak na thriller. W przypadku Amber sytuacja
nieco poprawia się pod koniec książki, kiedy Amber pokazuje, że jest dokładnie
taka sama jak jej siostra. Paulowi po prostu brakuje tego „czegoś”. Lepiej już
wypada od niego Edward, do którego czytelnik (czytelniczka, bo, nie oszukujmy
się, to książka kobieca) czuje obrzydzenie. Emocja jest jasna i sprecyzowana, a
rys charakterologiczny mężczyzny – silny.
Niezaprzeczalny plus dla autorki należy się za rzetelne
pomieszanie wątków (nie napiszę, że doskonałe, ponieważ według mnie było ono
dość szkolne, po prostu poprawne). Jak na thriller przystało, wszystko świetnie
do siebie pasuje, ale pozostaje jeden narracyjny zadzior, jakże trafiony,
związany z wykradzioną przed laty bransoletką, która wraca do swojej pierwotnej
właścicielki. Poza tym trójstronna narracja – jedna bieżąca i dwie
retrospektywne. Dla równowagi wypadałoby dodać jeszcze jedną bieżącą – narrację
Claire. Nie do końca wiem, dlaczego autorka nie zdecydowała się na dołączenie jej
współczesnego głosu.
Powieść Czasami kłamię
jest bez wątpienia przede wszystkim oparta na intrydze rodzinnej, choć nie bez
znaczenia jest też występujący w książce Edward jako sprawca wszelkiego zła
(jako taki jest oczywiście przedstawiony do czasu pojawienia się innych
czynników). To on w oczach policji ma stać za wypadkiem Amber. Inna rzecz, że
ten wypadek rzeczywiście był mu na rękę.
Kobiecy thriller, jakkolwiek dziwnie to brzmi, z jednej
strony poprawnie realizuje podstawowy gatunek (sprawcy wszelkiego nieszczęścia
zostają ukarani, ale i główny bohater ma swoje za skórą i nie jest tak czysty,
na jakiego wygląda, a poza tym wilk czai się w owczej skórze i na pewno nie
tam, dokąd prowadzą pozory), z drugiej ogranicza odbiorców do dość nietypowej
grupy. Opis wydawcy na okładce wskazuje na elementy romansowe, które
praktycznie nie występują, choć początkowo główna bohaterka próbuje nakierować
na nie uwagę czytelnika. Czytelniczki liczące na odpoczynek przy romansie, będą
nieusatyfakcjonowane, ale książka spodoba się wielbicielkom intryg.
recenzja
przedpremierowa
Za książkę dziękuję wydawnictwu

Alice Feeney, Czasami
kłamię, W.A.B, 2017
Komentarze
Prześlij komentarz