Coś o tym oraz minionym miesiącu

Kwiecień, a zwłaszcza maj, to czas wzmożonej aktywności doktoranta na uczelni. Czytaj: konferencje. Efekt taki, że na czytanie jest jeszcze mniej czasu, niż zazwyczaj. Dlatego w kwietniu z liczbą przeczytanych powieści było krucho, a w maju to już szkoda gadać.

Skoro jednak zajrzałam na blog i podjęłam się napisania notki, oznacza to, że już wróciłam. Trzeba jeszcze ogarnąć i zakończyć kilka spraw związanych z uczelnią, ale mój tegoroczny udział w konferencjach uważam za zakończony. Mam nadzieję zdążyć w maju z wrzuceniem jakiejś notki o przeczytanej książce.

Co do książek. Nieco wcześniej niż zazwyczaj, bo w maju, a nie w czerwcu, ukazał się nowy numer "Książek. Magazynu do czytania". Czasopismo leży obok komputera, może jeszcze dziś skuszę się i coś z niego przeczytam.

Komentarze