
Skoncentruję się na wyjaśnieniu
tytułu.
Zacząć tu trzeba od podejścia autora do postaci, które opisuje. Autor
ujawnia się tak, jak zrobił to A. Gide w Fałszerzach.
Nagle wcina się w ciąg wydarzeń, by stwierdzić, że jego własne cechy,
oczekiwania i niepokoje przebijają się przez sytuacje, w których umieszcza
swoich bohaterów. Tym samym problemy powieściowych postaci są jego problemami.
W tym także poczucie uciążliwej ulotności ludzkiego życia. Autor/narrator nie
mówi jednak tego wprost. Podaje jako argumenty do tej tezy wiele myśli i
wydarzeń.
Na przykład kobietę,
spodziewającą się brzemienia, które wedle zdrowego rozsądku miało na nią spaść, która jest zdziwiona, gdy nie odczuwa bólu ani odpowiedzialności. Męczy ją zatem
lekkość. Kolejny argument, świadczący o poszukiwaniu zrównoważenia: skoro jedni
giną przygnieceni ciężarem samochodu, to inni chcą, żeby ich prochy rozsypano
na wiatr. Bohaterowie rozumieją lekkość jako brak przywiązania do miejsc i
rzeczy, także brak powołania do wykonywania jakiejś roli społecznej. Postacie u
Kundery wciąż się przemieszczają: z Czechosłowacji do Szwajcarii, z Europy do
Azji, z miasta na wieś. Pragną tego przemieszczania, pragną uwolnienia od
reżimów, ale nie radzą sobie ze związaną z tym lekkością. Układy, także te
osobiste, np. stosunki seksualne, są pozbawione ograniczeń, bo tego właśnie chcą
opisani w powieści ludzie. Jednak nie są pewni, czy tak jest dobrze, czy ciężar
(odpowiedzialności, nieelastyczności, rodziny itd.) nie byłby bardziej
pozytywny. Jednak, ponieważ żyją tylko raz, a możliwości podjęcia decyzji nie
nastąpią powtórnie, nie są w stanie tego sprawdzić. I czy w ogóle można
ustalić, która z nich: lekkość czy ciężkość jest pozytywna?
Komentarze
Prześlij komentarz