Widzę dzień wczorajszy – Eco, „Wyspa dnia poprzedniego”

Z Eco jest tak, że stanowi markę samą w sobie. To niezaprzeczalne, ale… no właśnie. Wyspa dnia poprzedniego jest fabularnie dobra, ale brakuje jej tego „czegoś”. Choć przyznaję, że spotkanie z tą powieścią miało dla mnie dodatkową wartość, ponieważ nie tak dawno skończyłam czytać Maję Gaardera. Jak się okazało, obie te książki mają akcję umiejscowioną w okolicach 180. południka. I obie opisują kwestie związane z linią zmiany daty w odniesieniu do stanu wiedzy w czasach, w jakich umiejscowiona jest akcja. W obu pojawia się motyw pomarańczowej gołębicy.
Eco jak zwykle proponuje czytelnikowi zabawę polegającą na stworzeniu iluzji, że przytaczane przez narratora informacje mają oparcie w faktach. Tym razem jest to rzekomo znaleziony w XX wieku dziennik pisany w połowie XVII wieku przez Roberta de la Grive, szpiega, na pokładzie opuszczonego statku – Dafne.
Robert, rozbitek na środkowym Pacyfiku zostaje przyniesiony wraz z prądem do wybrzeży jednej z wysp Fidżi. A dokładniej do zakotwiczonego tam opuszczonego statku. Zanim spotka jego jedynego lokatora, powoli pozna statek i opowiada o wojnie trzydziestoletniej. Opowiada obszernie i trzeba przyznać – niezbyt ciekawie. Dużo bardziej interesujące są próby pływania czy zwiedzanie rafy – oraz naukowe (oczywiście z perspektywy XVII wieku) wywody. Przykre, że wielu przez ten stan nauki cierpiało, a niektórzy umierali, dziś powiedzielibyśmy, że przez własną głupotę. Przypuszczenia, że lekarstwo nakładane na narzędzie, którym zraniono człowieka, przyspiesza gojenie się rany, są irracjonalne, ale smaczki z życia barokowego mieszczaństwa to znaczna wartość dodana tej książki. Poza tym nawet współczesny odbiorca może sobie wyobrazić, że dla Roberta musiało być bardzo trudne zrozumienie, że wyspa, która znajduje się w zasięgu wzroku (ale nie ciała), należy do poprzedniego dnia. Robert myślał także, że przekroczenie 180. południka spowoduje cofnięcie się w czasie i wszystko, co widzi na wyspie teraz, działo się wczoraj.

Z ciekawostek "naukowych" bohaterów Wyspy...
O kawie: "Wysusza humory zimne, usuwa wiatry, wzmacnia wątrobę, jest wybornym lekarstwem na puchlinę wodną i świerzb, odświeża serce, uśmierza bóle żołądka. Jej napar zaleca się na przekrwienie oczu, szum  uszach, katar, przeziębienie czy fluksy z nosa"
O kłamcach: "Rozpoznasz kłamców. Kiedy się śmieją, mają w policzkach dwa jakby dołki, a poza tym obcinają krótko paznokcie."

Rozważania filozoficzne jak na Eco też są niestety nudnawe. Chociaż cała książka, która przywodzi na myśl Robinsona Cruzoe, jest w gruncie rzeczy dosyć przyjemna dla czytelnika.

Umberto Eco, Wyspa dnia poprzedniego, tłum. Adam Szymanowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1995

Komentarze