Kontuzja czy jednak poważne uszkodzenie ciała?

Polski ekonomista Andrzej Lubowski, mieszkający w Stanach Zjednoczonych, napisał 7 lat temu książkę skierowaną do Polaków, określającą rzeczywisty status USA. Książka napisana błyskotliwym językiem pokazuje, że USA w 2007 roku stało przed wieloma wyzwaniami natury społecznej, gospodarczej i politycznej. Świat Zachodu rodem z tzw. american dream, kultywowanego przez pokolenia w Europie, już nie istnieje. I małe są szanse, by się odrodził.
Lubowski powołuje się na przykłady imperiów starożytnych i nowożytnych. Wszystkie wcześniej czy później upadały, i to wskutek rozpadu wewnętrznego, a nie interwencji zewnętrznego wroga. Autor widzi mnóstwo sygnałów, które świadczą o tym, że USA traci swoją mocarstwowość. Przestaje być tym, za co jeszcze na świecie uchodzi. I choć w porównaniu do Europy wciąż jest światem otwartym i innowacyjnym, to jednak mocno ucierpiało na procesach globalizacyjnych. A przecież ich źródłem są właśnie Stany Zjednoczone.
Globalizacja stała się impulsem dla rozwoju nowych gospodarek, które mierzą się do objęcia mocnej, o ile nie najmocniejszej pozycji na świecie. Ich niebywałą przewagą nad USA są zasoby ludnościowe oraz niskie koszty zatrudnienia. Mowa o Chinach, Indiach, Brazylii i Rosji. Zwłaszcza dwa pierwsze kraje bardzo skorzystały na globalizacji. A otwarty rynek umożliwia przedsiębiorcom przenoszenie miejsc pracy do Południowo-Wschodniej Azji. Call center jest tańsze w Indiach, praktycznie wszelka produkcja – w Chinach. Tym sposobem Chiny posiadają ogromną nadwyżkę budżetową, a za dolary kupują amerykańskie obligacje.
Za główną siłę USA Lubowski wskazuje obcy Europie typ przedsiębiorczości. USA to wciąż kraj inwestorów (przynajmniej był taki przed kryzysem, który stał się kolejnym ciosem dla amerykańskiego konsumpcjonizmu), którzy nie boją się zainwestować w ciekawy pomysł na biznes. Potknięcia, a nawet upadki, są traktowane jako stały element drogi do sukcesu.
Autor Kontuzjowanego mocarstwa przewidział destrukcję amerykańskiego modelu życia. Kryzys tylko przyspieszył nieuniknione. Konsumpcja na wyrost i postępujące przenoszenie się miejsc pracy poza granice USA musiały w końcu uzmysłowić Amerykanom, że potrzebni są w zawodach, które muszą być wykonywane na miejscu: jako sprzedawcy, kierowcy czy fryzjerzy. A są to przecież zawody, które w tak wielu przypadkach wykonują rzesze imigrantów z różnych części świata.
Kontuzja to taki uszczerbek na ciele, który można łatwo wyleczyć, który jest niegroźny dla życia jednostki. Jednak USA odniosło te kontuzje w tak wielu miejscach jednocześnie, że podniesienie się trudno uznać za łatwe. Stany Zjednoczone jeszcze są mocarstwem – wojskowym, gospodarczym, politycznym. I posiadają swoistą, jedyną w swoim rodzaju siłę przyciągania. Jednak jak długo jeszcze będą w stanie opierać się zmianom w rozkładzie sił na świecie?

Andrzej Lubowski, Kontuzjowane mocarstwo, Świat Książki, Warszawa 2007.

Komentarze