Książka Grażyny Kałowskiej Opowieść o naszej przyjaźni i perypetiach ma dwie wyraźne grupy odbiorców: osoby starsze, o
czym zresztą mówi jedna z narratorek-bohaterek powieści, Anna Wilczyńska: „wy
też chyba nie jesteście młodzi, skoro to czytacie” (s. 139) oraz osoby, które
mają za dużo wolnego czasu. Prosta fabuła, przenosząca paczkę przyjaciół w lata
dojrzałe – wszyscy bohaterowie mają co najmniej 70 lat – opiera się na relacji
zdarzeń, w których biorą udział jej członkowie. Poszukiwania miłości i
realizacje niegdyś zarzuconych planów, połączone z częstymi pobytami w
szpitalach, ukazują ludzi starszych tylko pozornie jako młodych duchem.
Zapatrzeni gdzieś w przeszłość, próbują wskrzesić to, co się nie udało. I
radzić sobie po śmierci bliskich (żony, męża, matki czy jednego z przyjaciół). Celem książki miało być może zmotywowanie osób starszych, pokazanie im, że mogą się realizować, utrzymywać przyjaźnie, a nawet zawalczyć o miłość. Pierwszoosobowa narracja, oddana po trosze każdemu z bohaterów jest dość
ciekawym zabiegiem, zgodnym z tendencją we współczesnej literaturze – unikanie trzecioosobowego,
wszechwiedzącego narratora, dodawać ma wiarygodności obrazowi literackiemu.
Jednak w innych aspektach tej wiarygodności zabrakło.
Wspominany od czasu do czasu Kraków oraz nadmorskie miejscowości to jakieś
konkrety, jednak główne miejsce akcji nazywane jest konsekwentnie „naszą małą
miejscowością”. Nazwy, choćby zmyślonej, najzwyczajniej w świecie czytelnikowi
brakuje. Podobnie jak niedopracowane wydają się poszczególne wątki.
Odgrzebywanie miłości sprzed kilkudziesięciu lat, łącznie z szybkim (bo czas
goni) ślubem uczennicy (panny) z nauczycielem (wdowcem), wydaje się dość mocno
oderwane od rzeczywistości. Chyba że to ja jestem oderwana od rzeczywistości i
nie potrafię uwierzyć, że starszym ludziom może się chcieć.
Za egzemplarz powieści dziękuję Autorce.
Grażyna Kałowska, Opowieść o naszej przyjaźni i perypetiach,
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro, Warszawa 2016
Komentarze
Prześlij komentarz