
Maria i pewien mały chłopiec. Te dwie osoby, z których jedna
w większej, a druga w mniejszej, ale trudnej do pominięcia, mierze, wywarły
wpływ na ostateczny kształt oraz wydźwięk tej książki. Intrygujące odbiorcę i
budzące jego niepokój listy od Marii, narrator traktuje jako oczywisty element
swojego życia. I nigdy nie odpisuje. Maria po prostu jest, Maria kocha, Maria
ma złamane życie, ale to ukrywa – samotny bohater nie widzi podstaw ku temu, by
zmienić układ, który życie zawarło pomiędzy nimi z jego inicjatywy.
Książka nie ma linearnej fabuły. Opiera się na
retrospektywie wywołanej przeglądaniem notesu z adresami i numerami telefonów.
Danymi nieaktualnymi, bo wielu z tych ludzi nie żyje, a i numery telefonów
zyskały kolejne cyfry. Próby przypomnienia sobie, kim są zapisane w notesie
osoby, wywołują ciągi skojarzeniowe, które, wcześniej czy później, prowadzą
myśli narratora do kolejnego listu od Marii. Przedsiębiorca, samotny z wyboru,
którym jest bohater w momencie porządkowania notesu, to człowiek, który długo
szukał swojej drogi w życiu. Rozstawał się z kolejnymi pomysłami – studiami, malarstwem,
krawiectwem, wracał, wyjeżdżał, odnawiał i kończył znajomości, nigdzie i u
nikogo nie zagrzewając dłużej miejsca.
Tytuł powieści nawiązuje do cyklicznie powracającego motywu
gry w karty z szewcem z rodzinnej miejscowości. Spotkania u Matei miały dla
narratora szczególne znaczenie, były czymś trwałym, jedynym niezmiennym w
czasie. Zawsze i praktycznie od zawsze mógł przyjść i znalazł w osobie szewca
kompana do kart. Jednak tytuł Ostatnie
rozdanie dotyczy nie tylko tego najprostszego odniesienia (a)fabularnego. To
przede wszystkim ocena własnego życia i nieco spóźnione wnioski. Ostatni,
jedenasty, celowo niedokończony rozdział, w którym narrator czyta list Marii,
wysłany już z zaświatów, jest ostatnim przetasowaniem porządku, o który walczył
w swoim życiu główny bohater. I który go zawiódł.
Wiesław Myśliwski, Ostatnie rozdanie, Znak, Kraków 2013
Komentarze
Prześlij komentarz