Książka, która na stałe weszła do kanonu kultowych dzięki
wyrazistej postaci głównego bohatera, cały czas stanowi doskonałą rozrywkę
czytelniczą. Zbieg przypadków, połączony z bezczelnością Nikodema, sprawia, że
nie tylko zostaje uznany przez wyższe sfery powojennej Warszawy za swojego, ale
także za osobę niezwykle bezpośrednią i odważną. Cechy, które w codziennym
życiu zostałyby nazwane wadami, dla Dyzmy stają się przepustką do kariery
politycznej i zupełnej zmiany swojego statusu społecznego. Manipulant i
cwaniak, któremu dopisuje szczęście, odsłania przed czytelnikiem hipokryzję
elit, tłumaczących wpadki towarzyskie i głupie odzywki Dyzmy jego pewnością
siebie i, jak zostałoby to nazwane dzisiaj, trendsetterstwem.
Napisana lekkim językiem powieść Dołęgi-Mostowicza miała być
głosem krytyki wobec polityki piłsudczyków. Autor, tworząc postać komediową,
która zostaje przez elity polityczne potraktowana serio, pokazuje swój
negatywny stosunek do osób pozostających przy władzy. Jawnie naśmiewa się z ich
naiwności i braku rozsądku, bo tak należy nazwać powierzanie ważnych funkcji w
kraju człowiekowi znikąd. Dyzma, który znajduje na ulicy zaproszenie na raut
polityczny, wybiera się tam tylko po to, by najeść się za darmo. Z poszukiwań
pracy nic nie wychodziło już dłuższy czas. Nie chciał rzucać się w oczy, wolał
migać się niezauważony i szybko zniknąć. Jego niewyparzony język nie pozwolił
mu jednak milczeć, gdy jeden z oficjalistów go popchnął. Zwrócenie uwagi
nielubianemu w towarzystwie urzędnikowi skupiło na Dyzmie zainteresowanie
zgromadzonych i skierowało ku niemu ogólną przychylność.
Fakt, że ten antybohater umiał lawirować pomiędzy sztywnymi
zasadami życia towarzyskiego w sferach politycznych. Im dalej brnął w karierę
urzędniczą, tym bardziej bał się kompromitacji i utraty niewyobrażalnych
dochodów. Ciekawą szpilą wbitą politykom i urzędnikom jest to, że na oszustwie
Nikodema poznał się tylko Jerzy Ponimirski, człowiek z upośledzeniem
neurologicznym i łatką wariata. Wywodzący się z tzw. starej arystokracji George
bezbłędnie rozpoznaje w Nikodemie karierowicza, ale podjęta przez niego próba
demaskacji Dyzmy spotyka się z pobłażliwymi uśmiechami. Elity nie mogą przecież
brać na poważnie słów osoby psychicznie chorej, prawda?
Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Kariera Nikodema Dyzmy, Bellona, Warszawa 2014
Komentarze
Prześlij komentarz