Kwintesencja Olgi Tokarczuk – „Szafa”

Gdyby ktoś mnie zapytał, ktoś niezdecydowany, nieprzekonany czy nieznający Olgi Tokarczuk, co poleciłabym tej autorki do przeczytania, żeby poznać jej styl, wskazałabym właśnie Szafę. Ten krótki zbiór opowiadań, na który składają się trzy utwory: tytułowa Szafa, Numery oraz Deus ex, rozbudzi apetyt na więcej u osoby, której pasuje ten styl, łącznie z wszechobecnym oniryzmem oraz własnym życiem przedmiotów, a jednocześnie nie znudzi tego, komu Olga Tokarczuk po prostu nie leży.
Niesamowite opisy zwyczajnej rzeczywistości, mityczność i baśniowość w codzienności – Szafa daje przedsmak tego, co w pełni rozwinięte w Domu dziennym, domu nocnym czy Prawieku i innych czasach. Tokarczuk potrafi w taki sposób przytaczać światy, jakby stwarzała przestrzeń od podstaw, na zupełnie innych zasadach, obcych wszystkim, którzy przyzwyczaili się do rzeczywistości takiej, jaka jest. Takie nowatorskie podejście widać w każdej z trzech miniatur literackich. W pierwszej z nich bohaterem staje się stara szafa. Pochłania ludzkich bohaterów, wciąga tak, jak najlepsza powieść zauroczonego czytelnika. Sprawia, że znika otoczenie. Tokarczuk łączy niepokój, magię, a nawet zahacza o psychozę, budując ten literacki drobiazg. Motyw z dziecięcych snów, obawa przed tym, co skrywa stara szafa, zostaje tutaj potraktowany szerzej – jako tęsknota dorosłych za oderwaniem się od świata zewnętrznego. Tęsknota za poddaniem się wstydliwemu impulsowi ucieczki. Może dziwne, ale poruszające głęboko tkwiące w odbiorcy struny, taki ponadczasowy zew zerwania ze społeczeństwem.
Kolejne opowiadanie – Numery – to cicha obserwacja życia hotelu przez opisy pustych pokojów. Pokojów, w których lokatorzy pozostawiają lub nie – ślady. Pracująca pokojówka delektuje się ciszą, niezależnością i pierwotną potrzebą podglądania innych. Sama pozostaje przy tym niezauważona. Odkurza, zmienia pościel, sprząta w łazience. Widzi zwyczaje i dziwactwa hotelowych gości, ich rozbrajającą intymność. Osobiste rzeczy, wobec których jest obojętna, dają jej satysfakcję pozostawania ponad materialność otoczenia. Znów, podobnie jak w Szafie, przedmioty zyskują swoje życie. I są ważniejsze niż korzystający z nich ludzie.
Ostatnie z opowiadań pokazuje próby zbudowania świata na nowo. Kosmogonia w grze komputerowej, która, mimo wszelkich starań twórcy, nie może wyjść poza to, co znane w rzeczywistym świecie, jest dojmująco smutna. Różne konfiguracje wciąż sprowadzają się do tego samego – do katastrofy, której nie można uniknąć. Do rozpadu świata, który dzieje się na oczach czytelnika.
Sześćdziesiąt stron Szafy to smakowity literacki kąsek dla tych, którzy lubią postmodernistyczne dziwactwa. Aura tajemniczości i opowieść snująca się jak sen nasuwa skojarzenia z prozą poetycką Schulza, będąc jednocześnie zjawiskiem odrębnym, całkowicie swoistym dla Olgi Tokarczuk.

Olga Tokarczuk, Szafa, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005

Komentarze