Grunt to lekko podejść do lektury, Leszek K. Talko, „Dziecko dla odważnych”

Tę humorystyczną książkę, opowiadającą zmagania młodych, a z czasem coraz bardziej doświadczonych rodziców, otrzymaliśmy z okazji ślubu (prosiliśmy o książki zamiast kwiatów). Okazała się fantastyczną rozrywką, zwłaszcza, że czytaliśmy ją głośno, na zmianę i zawsze razem. Tym samym stała się przyczynkiem do komentarzy na temat przedstawionych sytuacji, naszych wspomnień i przytaczania opowieści usłyszanych przez osoby starsze od nas, na przykład z czasów, kiedy my byliśmy mali.
Książka rozpoczyna się w momencie narodzin pierwszego dziecka Leszka i Moniki, nazywanego przez nich Pitu. Po dwóch latach na świecie pojawia się Kudłata. Tłumaczyliśmy sobie, że skoro zdecydowali się na drugie dziecko, to życie z Pitulkiem nie mogło być tak złe, jak narrator je opisał. Przynajmniej łudzimy się w tej kwestii, my, Magda i Krzysiek, młode małżeństwo. Łudzimy się, że narrator podkoloryzował niektóre wydarzenia, bo przecież gatunek ludzki dawno by wymarł, gdyby sprawa posiadania dziecka do lat 3 miała się aż tak strasznie.
I choć trochę irytował fakt, że narrator i jego żona to ludzie bogaci, pracujący w domu i mogący poświęcić cały wolny czas dzieciom, a ponadto niezbyt oszczędni i spełniający wszystkie zachcianki młodych, lektura książki była po prostu przyjemna.
Leszek Talko, lubimyczytac.pl
Zatem, tak czy inaczej, książce trzeba oddać sprawiedliwość: dobry humor, lekki język, fantastyczne zdolności narracyjne, zwłaszcza w zakresie opowiadania o zwykłych wydarzeniach w taki sposób, że czytelnik zanosi się śmiechem. Myślimy o kupieniu kontynuacji, żeby było co czytać wspólnie. Mało jest książek, które nadają się do tego tak jak ta. Afabularny charakter całości, trochę na wzór telewizyjnych serii, pozwala na przerwanie czytania z końcem rozdziału i zaczęcie czytania następnego nawet po kilkunastu tygodniach. Fakt, wkręciliśmy się w to wspólne czytanie. Ja przygotowywałam w kuchni jedzenie (śniadanie, obiad, deser, cokolwiek), i o ile przygotowywanie nie polegało na rozbijaniu kotletów lub miksowaniu ciasta, mąż siadał obok i czytał. Świetny sposób na spędzenie razem zwykłego, wolnego czasu. Oboje polecamy.
PS. Pewnie nie byłoby tak śmiesznie, gdyby książkę czytać w pojedynkę:-). 

Leszek K. Talko, Dziecko dla odważnych. Szkoła przetrwania, Znak 2013.
Opinia bierze udział w wyzwaniach: Grunt to okładka - Lipiec: czynność oraz Z literą w tle - Lipiec: T

Komentarze