Dziesiąta Aleja
Mario Puzo rozszerza to, co w Ojcu
chrzestnym jest tylko wspomniane – problemy emigrantów z Europy, którzy w
pierwszych kilkunastu latach XX wieku tłumnie płynęli do Ameryki. Przyznam, że
tę książkę czytało mi się znacznie lepiej niż najbardziej znaną powieść autora,
w przypadku której dopiero drugie podejście zostało zwieńczone sukcesem.
Puzo w Dziesiątej Alei
(pierwsze polskie tłumaczenie otrzymało tytuł Mamma Lucia) tworzy (lub wspomina) zamkniętą rzeczywistość
narodowej grupy społecznej, która, mimo zmiany warunków życia, silnie
identyfikuje się poprzez wspólny system wartości i doświadczenia narodowe. To
amerykańska powieść, która ma w sobie pewną „włoskość” małych miejscowości
Półwyspu Apenińskiego.
Puzo ogląda ten świat jak przez lornetkę – przybliża się do
ludzi i kamienic, a następnie pokazuje większy obszar – tytułową Dziesiątą
Aleję z ulicami do niej przyległymi. Czytelnik jednak nie poznaje Nowego Jorku,
w którym przecież toczy się akcja powieści. Wydaje się, że nie znają go też
bohaterowie powieści. Obok emigrantów włoskich, których grupa stanowi przedmiot
opisu w książce, epizodycznie pojawiają się także inne narodowości, na przykład
Niemcy, Polacy, Irlandczycy czy Żydzi. Amerykanie w tak zaprezentowanym Nowym
Jorku w ogóle nie występują, choć pojawiają się porównania oparte na pewnej
wizji życia, np. „wyglądać po amerykańsku”. Takie określenia wzmacniają różnicę
pomiędzy tymi, którzy pamiętają Włochy a pokoleniem urodzonym na obczyźnie.
Młodzi chcą się asymilować, nadają dzieciom imiona brzmiące amerykańsko i nie
zawsze chcą mówić w języku swoich rodziców.
Zbiorowym bohaterem powieści jest rodzina Angeluzzich-Corbo,
spośród których najsilniej wybija się matka Lucia, podwójna wdowa. Kobieta
silna, ale zniszczona życiem, sama wychowuje sześcioro dzieci i stara się
przekazać im wartość honorowego zachowania oraz szacunku dla rodziny. Zwłaszcza
ten ostatni cel wychowawczy ma w przypadku włoskich rodzin szczególne
znaczenie, jest to czynnik odróżniający Włochów od Amerykanów nie tylko w Dziesiątej Alei, ale także – może nawet
w większym stopniu – w Ojcu chrzestnym.
Tytuł, jaki książka uzyskała w pierwszym tłumaczeniu na
język polski, podkreślał dramat rodziny i rolę matki, a nowszy – czynnik
społeczny i kulturotwórczy, jaki stanowi wspólna, włoska i uboga Dziesiąta
Aleja.
Mario Puzo, Dziesiąta
Aleja, tłum. Jacek Manicki, Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa
2005.
Opinio-analiza książki bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka - luty: tyłem
Komentarze
Prześlij komentarz