Pierwsza powieść z zarzuconej przez autora drugiej trylogii,
której akcja dzieje się w XVII wieku, może zawieść czytelnika. Po takim tytule
spodziewać się mógł relacji z bitew, a po opisie z okładki w wydaniu Pulsu –
porządnego kawałka historii. Z powieści Sienkiewicza wyłania się zamiast tego
obraz drobnej szlachty, zamieszkującej bory w okolicach Radomia. Szlachty,
której w głowie drobne potyczki, do której staje w obronie czci swojej i
kobiet. Gdzieś w tle słychać o minionym triumfie Sobieskiego pod Chocimiem, a
akcja powoli zmierza do kolejnych przygotowań wojennych – przegląd wojsk króla
przed wyprawą na odsiecz Wiedniowi kończy powieść, którą trudno nazwać – jak to
bywa z innymi książkami autora – monumentalną.
Odbiorca, który trochę już zna Sienkiewicza, bez problemu
odnajdzie się w schematach postaci. Jacek, który miał być chyba głównym
bohaterem powieści, ale autorowi coś nie wyszło, to taki dumny, choć zubożały
szlachcic, który się zakochał i chce zapomnieć o Ani (ma dumę Kmicica,
umiejętności władania szablą Wołodyjowskiego, a marną sytuację finansową, jak,
nie przymierzywszy inny Jacek autorstwa polskiego wieszcza, Mickiewicza). Ania,
zubożała szlachcianka, która ni z tego ni z owego stała się główną postacią w
książce, doznaje wielu krzywd od tych, którzy mówią, że chcą o nią dbać, a poza
tym o jej względy walczy kilku chłopa. To taka Oleńka z Potopu – ładna i słaba fizycznie, jednocześnie zawzięta i uparta.
Kontakty Ani z Marcjanem Krzepeckim są dziwnie podobne do sytuacji, w jakiej
znalazła się Oleńka na dworze Bogusława Radziwiłła. Podobna też jest ucieczka obydwu
dziewcząt, którym groziła „hańba” ze strony silnych i obleśnych mężczyzn. No i
jeszcze bracia Bukojemscy, wprost wyjęci z Potopu,
nieco przygłupi, choć zacni, Kiemlicze, tyle że w Potopie było ich dwoje, a w Na
polu chwały – czworo.
W posiadanym przeze mnie wydaniu powieści irytował mnie brak
korekty. Najeżona błędami pisowni łącznej książka zaprzecza naukom rodziców:
„czytaj, to szybciej nauczysz się ortografii”. Co jest archaizmem, to jest –
rzecz zrozumiała. Zupełnie czym innym jest natomiast patrzenie na takie zapisy
jak: oddawna, nietylko, odrazu, (tego u
mnie) niema, napewno, zdala, ztyłu. Książka może i nie najgorsza, a
gdyby nie te fatalne błędy zapisu, nawet dobrze by się ją czytało, jednak
brakuje w niej odniesienia do tytułu. Dodatkowo czytelnika, który chciał bitew,
zirytować może przesunięcie, jakiego dokonał autor, gdy Ania z postaci
drugoplanowej staje się główną bohaterką książki. Nie ma się zatem co dziwić,
że Na polu chwały nie należy do
popularnych powieści Sienkiewicza.
Henryk Sienkiewicz, Na
polu chwały. Powieść historyczna z
czasów króla Jana Sobieskiego, wyd. Puls, Londyn 1995.
Opinio-analiza książki bierze udział w wyzwaniu: Z literą w tle – luty: H
Komentarze
Prześlij komentarz