Powieść Pachnidło
tego niemieckiego pisarza sprawia, że nawet czytelnik o słabym węchu zaczyna
czuć więcej, niż przed lekturą książki. Niepokój oraz zło, które towarzyszą
pojawieniu się głównego bohatera, Jana Baptysty, na kartkach książki, nie znika
aż do końca. Pełna zapachów i zbrodni o nietypowym motywie powieść przykuwa
odbiorcę wielością wrażeń zmysłowych, jakich trudno szukać w innych
powieściach. Nie jest trudno mówić o obrazach, a tym bardziej o literaturze.
Jednak werbalizowanie sztuki zapachu, muzyki czy smaku, nie jest oczywiste. Tą
nieoczywistością zaskakuje Süskind oraz jego tłumaczka, Małgorzata Łukasiewicz,
która stanęła przed nie lada wyzwaniem.
Główny bohater, chłopak, a później młody mężczyzna, garbaty
i kulejący, nie budzi w odbiorcy ani sympatii, ani współczucia. Fakt, jest
oflaktorycznym, „zapachowym” geniuszem, ale jego życie zmierza ku osiągnięciu
celu, u podłoża którego leżą zabójstwa. Coś obrzydliwego tkwi nie tylko w nim,
ale w całej smrodliwej rzeczywistości XVIII-wiecznych francuskich miast. Jednak
opisy na przykład Paryża od jego zapachowej strony są niezwykłe, przenoszą w
inną epokę tak, jak relacje z historycznych balów czy pokazowych straceń.
Lektura Pachnidła
była dla mnie powrotem do książki, którą poznałam kilka lat temu. Powrotem na
pewno udanym. Książka tak nasycona wrażeniami zmysłowymi jest ciekawa
poznawczo, zwłaszcza, że nie gra na żadnych sentymentach, co w moich oczach
najczęściej podnosi jej walor. Pachnidło
zachwyca sposobem, odkrywczą metodą pisarza oraz konstrukcją fabuły, ale nie
ucieka się do wzruszenia odbiorcy. Mogłoby to przytłumić te fascynujące węchowe
wrażenia, jakie pozostają po lekturze powieści Süskinda.
Patrick Süskind, Pachnidło.
Historia pewnego mordercy, tłum. Małgorzata Łukasiewicz, Świat Książki,
Warszawa 2006
Opinio-analiza książki bierze udział w wyzwaniu Grunt to okładka - styczeń: w dłoniach
Komentarze
Prześlij komentarz