-
Wielka
amerykańska powieść z akcją umiejscowioną w czasie Wielkiego Kryzysu. Czasem
wydaje mi się, że to, co amerykańskie musi być wielkie i pompatyczne, a
zwłaszcza muszą takie być powieści o amerykańskich momentach „przełomowych”.
Mam tu oczywiście na myśli, oprócz Gron
gniewu, także Przeminęło z wiatrem
M. Mitchell. Wracam jednak do Johna Steinbecka.
Tytułowe
grona gniewu to podskórna dla całej,
dosyć obfitej, powieści (670 stron) zapowiedź buntu. Buntu wobec niskich płac,
nieludzkich warunków życia, mechanizacji rolnictwa, a także wobec przymusu
opuszczania rodzinnych stron. Naturalistyczna powieść, w której metodą
pokazania narodowego problemu biedy stał się wręcz anatomiczny portret rodziny,
która załadowała swój majątek i pojechała w nieznane, to także historia jej
rozpadu. Umierają najstarsi, odchodzą najsłabsi psychicznie, poświęcają się najodważniejsi,
płaczą najmłodsi.
W
powieści jednak nie dochodzi do przelania się czary goryczy, grona gniewu wzrastają, a odejście Toma
pod koniec powieści świadczy o kształtowaniu się tych, którzy będą
reprezentować najbardziej pokrzywdzonych. Następujące po sobie niepowodzenia,
dotykające rodzinę Joadów, mogą wywołać rezygnację. Dopóki jednak wywołują
gorycz mężczyzn, dopóty kobiety i dzieci mogą czuć się bezpieczne. Jednak co
się dzieje wtedy, gdy niepowodzenia wywołują gorycz, ale mężczyźni nie są w
stanie zadbać o najbliższych?
Wtedy,
jak pokazuje Steinbeck, hierarchia rodziny ulega zaburzeniu. Krok po kroku, a
zarazem w pełnym zbliżeniu jak w soczewce optycznej, narrator mówi o
przekształceniach. Droga, jaką rodzina przebyła od wyruszenia z Oklahomy aż do
Kalifornii, to nie tylko sznur wijącej się 66 Route, ale także zmiana dominacji
rodzinnej.
Mówienie
nie wprost wydaje się sposobem traktowania przez Steinbecka wiodącego problemu.
Tak ważne dla amerykańskiej gospodarki burze pyłowe są obecne w powieści jako
przyczyna słabych zbiorów, jednak nie są szczególnie dobrze opisane. Podobnie
czytelnik nie znajdzie w powieści informacji na temat kryzysu innych niż te,
które bezpośrednio dotknęły rodzinę Joadów. Nie ma tu nic na temat spadku cen
akcji, jednak są wiadomości dotyczące ustalanych z góry niskich zarobków oraz
niskich cen owoców. Tak niskich, że nie opłaca się ich sprzedawać. Należy je
nie tylko wyrzucać, ale także niszczyć, żeby nikt z żebraków nie wyłowił ich ze
śmietnika.
Jeszcze
słówko o dwutorowej narracji. Bezosobowe obrazki z życia są wprowadzane w
osobnych partiach tekstu. Pojawia się w nich ton refleksyjny, momentami nawet
historiozoficzny. Te krótkie rozdziały są przeciwieństwem (czy raczej
zastopowaniem) opowieści drogi, którą jest historia amerykańskich rodzin
rolniczych – dzierżawców, którzy zostali wysiedleni. Nadzieja, która im
towarzyszy, wiedzie ich do Kalifornii, gdzie, zamiast pracy wśród drzew
owocowych, dostają kolejne bicze od losu.
Zdziwiło mnie otwarte zakończenie powieści - czyżby kolejna cecha "wielkich powieści amerykańskich"?
Zdziwiło mnie otwarte zakończenie powieści - czyżby kolejna cecha "wielkich powieści amerykańskich"?
![]() | ||
Źródło: http://pl.wikipedia.org/ |
Znacie tę fotografię? Matka siedmiorga dzieci, sfotografowana przez Dorotę Lange, stała się ikoną kryzysu z lat 30. XX wieku. Zdjęcie to mogłoby równie dobrze ukazywać Matkę rodziny Joadów. Już po wyjściu z depresji gospodarczej utrwalona na zdjęciu kobieta miała pretensje do Lange, że ta rozpowszechniła jej wizerunek, przypisując jej charakter Matki Amerykanki, symbolu kryzysu. Trzeba jednak przyznać, że zdjęcie jest fenomenalne, a przy tym niesłychanie "gęste", jeśli chodzi o zawartą w nim treść.
John Steinbeck, Grona gniewu, tłum. Alfred
Liebfeld, Prószyński Media, Warszawa 2012
Opinio-analiza książki bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle - grudzień: J
Do tej cegiełki Steinbecka się zbieram i zbieram i zebrać się nie mogę. Chyba tematyka trochę odstrasza. Ale z drugiej strony czytałam już "Myszy i ludzie" i byłam naprawdę poruszona tą opowieścią. A mocny głos narracji autora przemawia tylko na korzyść. Otwarte zakończenie powieści tutaj intryguje, więc pewnie niedługo zasiądę to tej "wielkiej powieści amerykańskiej" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa, kiedy sięgałam po powieść, nawet nie wiedziałam, jak jest gruba - to plus czytania w wersji elektronicznej ;-). Myszy i ludzie też są u mnie na liście i zamierzam kiedyś podjąć to wyzwanie. Kryzys jest tematem podskórnym dla powieści, a nie głównym, więc tym się nie przejmuj. Grona gniewu są powieścią drogi, bardzo klasyczną i współczesną jednocześnie.
Usuń