Wiecie już pewnie, że jestem fanką prozy Antoniego Libery. I
wiecie też może, że to, czego czytam najwięcej, to polska współczesna
literatura. Mnie samą zdziwiło, że choć o Jerzym Pilchu sporo się mówi, ja sama
o nim słyszę często, a nawet widziałam ekranizację Pod mocnym Aniołem, to jakoś jego proza gdzieś mi umykała. Kilka
dni temu nastąpiło pierwsze spotkanie, które na pewno na długo zapamiętam.
Trafiłam na Spis cudzołożnic.
Nie o fabule chcę tu pisać, ale o sposobie, jaki obrał
autor. Sposobie skądinąd mi znanym, bo iście Liberowskim (choć powinnam była raczej napisać, że to styl Libery jest Pilchowski). Rozbudowana składnia,
narracyjny pęd i zdziwienie drobiazgami – takimi, które napisał Pilch, a z
powodzeniem mogłyby wyjść spod pióra Antoniego Libery.
Spróbuję opisać, w czym rzecz na kilku przykładach.
„Czułem, iż ogarnia mnie jeden z owych nieumiarkowanych popędów stylistycznych nie do okiełznania. Tym razem brał mnie w posiadanie duch ekstatycznego monologu” (nie podaję lokalizacji cytatów, ponieważ czytałam wersję elektroniczną). Narrator Spisu cudzołożnic, podobnie jak narrator Madame, w podekscytowaniu zaczyna mówić o sobie w klasycznej, trzecioosobowej narracji, podczas gdy cała książka utrzymana jest w pierwszoosobowej, np. „Gustaw zatrzymał się na sekundę”. No i absolutny hit, rozpoznawalny dla wszystkich, którzy znają Madame. Pieśń Wodnika i Panny, wydumany poemat narratora powieści Libery, ma swoje zaczepienie w prozie Pilcha: „Emilka – w znaku Wodnika, ja, Gustaw, w znaku Panny”. Emilka, jedna z omawianych cudzołożnic (i jednocześnie "legalna" partnerka narratora), jest podobna do nauczycielki francuskiego także w innej sferze, obie znają niepohamowanie mowy swoich wielbicieli spod znaku Panny: „Emilka (…) wie, iż moją wielką słabością jest skłonność do nieumiarkowanej maniery stylistycznej”.
„Czułem, iż ogarnia mnie jeden z owych nieumiarkowanych popędów stylistycznych nie do okiełznania. Tym razem brał mnie w posiadanie duch ekstatycznego monologu” (nie podaję lokalizacji cytatów, ponieważ czytałam wersję elektroniczną). Narrator Spisu cudzołożnic, podobnie jak narrator Madame, w podekscytowaniu zaczyna mówić o sobie w klasycznej, trzecioosobowej narracji, podczas gdy cała książka utrzymana jest w pierwszoosobowej, np. „Gustaw zatrzymał się na sekundę”. No i absolutny hit, rozpoznawalny dla wszystkich, którzy znają Madame. Pieśń Wodnika i Panny, wydumany poemat narratora powieści Libery, ma swoje zaczepienie w prozie Pilcha: „Emilka – w znaku Wodnika, ja, Gustaw, w znaku Panny”. Emilka, jedna z omawianych cudzołożnic (i jednocześnie "legalna" partnerka narratora), jest podobna do nauczycielki francuskiego także w innej sferze, obie znają niepohamowanie mowy swoich wielbicieli spod znaku Panny: „Emilka (…) wie, iż moją wielką słabością jest skłonność do nieumiarkowanej maniery stylistycznej”.
Groteskowy patos
głównego bohatera, Gustawa zresztą, przywodzi na myśl pewną postać literacką o
tym samym imieniu. Tamtego (choć już pod imieniem Konrad) też nosiło, by
wygłaszać monologi. Ciekawostką jest to, że wyrodny brat Gustawa, niczym
konkurent Adama Mickiewicza, ma na imię Juliusz.
Potwierdzeniem Mickiewiczowskiego stylu jest kolejny cytat,
opierający się na słowach wprost zaczerpniętych z utworu Do M.: „Przychodzę – rzekłem – niecały, bom wszędzie po drodze
cząstkę mej duszy zostawił! Jedna cząstka pozostała w tramwaju numer cztery i
tam docieka, czy motorniczy jest komunistą, czy bojownikiem o wolność, i kogo
właściwie ściga, i czy robi to, by wydać
w ręce nieprzyjaciół, czy by ochronić i ocalić. Druga cząstka została w
restauracji «Europa» i tam upija się.” Bez trudu rozpoznać można nie tylko
odniesienie do twórczości wieszcza, ale także groteskowe ośmieszenie koncepcji
przez niego zaproponowanej. Niezbyt to chlubne dla duszy, że krąży po tramwaju
i knajpie, a przecież Mickiewicz nie mówi, gdzie pozostawił cząstki duszy, a
przecież bawić i śmiać się, o czym wspomina, mógł właśnie w jakichś oberżach.
Odniesień do Mickiewicza jest więcej, np. „Ja, Gustaw, próbowałem się bronić,
rozniecając w sobie aspiracje duchowe” – takie słowa mógł przecież wypowiedzieć
Gustaw przed Wielką Improwizacją, przed przemianą w uzurpatora Konrada. I
następne: „cisza porównywalna jedynie z ciszą Stepów Akermańskich. – Jedźmy
jednak dalej! Kto jeszcze, kto jeszcze prócz Cichej Weroniki woła? Żona poety?”
Ponadto romantyczna wizja poety odbiła swoje
piętno na osobowości Gustawa, który mówi o sobie, że „pochodzi z Kresów, ze
Śląska, z Lublina, z Krakowa, z Łodzi, z tysiąca miast i miliona wsi”, niczym
poeta-Legion.
Inną zabawę formą można u Pilcha dostrzec w nietypowych jak
na twórczość współczesną odniesieniach do klasyki. Jednym z nich jest
występowanie stałego, homeryckiego epitetu – „Fatalny Aleksander” czy
wymieniona wyżej „Cicha Weronika”. Innym – zabawy stylem religijnym: „po 13
grudnia internowan, a potem uwolnion, lecz dalej prześladowan; i na wyżyny
wyniesion w sposób demokratyczny.”
Analizując Spis
cudzołożnic przez pryzmat twórczości Antoniego Libery, nie sposób nie wspomnieć
o historii wyjazdu Gustawa nad Jezioro Bodeńskie. Ten wątek książki Pilcha stał
się podstawą Liryków lozańskich
Antoniego Libery, opublikowanych zarówno w zbiorze Błogosławieństwo Becketta, jak również w Pokazie prozy. Libera, który w swojej pierwszej powieści podjął grę
z Pilchem, kontynuuje ją w tym opowiadaniu, pisząc wariację na temat historii
wyjazdu pracownika naukowego na wymianę do Szwajcarii.
Jerzy Pilch, Spis
cudzołożnic, Tower Press, Gdańsk 2000
Opinio-analiza książki bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle - grudzień: J
Komentarze
Prześlij komentarz