Niebo dla średnio zaawansowanych
dostaliśmy z mężem w prezencie ślubnym. Najpierw mąż, a następnie ja, gdy moja praca
magisterska spoczęła w dziekanacie, przeczytaliśmy i... wrażenia liche. Przynajmniej moje.
Osobiście spodziewałam się książki bardziej błyskotliwej,
zbliżonej do Kościoła dla średnio zaawansowanych.
Tutaj czytelnik ma do czynienia z rozmową, w której Hołownia łapie za słówka
księdza Strzelczyka, dowcip językowy jest, ale jakby trochę obok, zamiast
wewnątrz tekstu. Podstawą do wydania tej książki stały się rozmowy
przeprowadzone na potrzeby jednego z programów na antenie Religia.tv, którego
Hołownia jest dyrektorem programowym. I myślę, że tu leży pies pogrzebany –
może słuchanie takiej rozmowy byłoby ciekawsze niż jej czytanie. Książka
powstała zatem jako wtórny owoc tekstu telewizyjnego. Do tego dochodzą liczne
powtórzenia, rozmyte wnioski, wiele z nich zawieszonych w sferze domysłów. Choć
niektóre z wypowiedzi rzeczywiście mogą skłonić do myślenia, np. to, że Bóg nie
jest sprawiedliwym sędzią, a decyzję o czyśćcu lub piekle podejmuje sam
zainteresowany, to jednak cała, 250-stronicowa książka nie zachwyca. Myślę, że
jej problemem jest także temat – łatwiej pisać konkretnie i nieco ironicznie o
Kościele, który jest „ludzką” instytucją, a trudniej o niebie, którego nikt z
żywych nie widział. Efekt? Może nie tyle co stracony czas, bo aż tak źle nie
było, ale poczucie braku celowości wydania takiej książki.
Ks. Grzegorz Strzelczyk w rozmowie z Szymonem Hołownią, Niebo dla średnio zaawansowanych, Znak,
Kraków 2013
Komentarze
Prześlij komentarz