Średnio zaawansowany dowcip o niebie Szymona Hołowni

Niebo dla średnio zaawansowanych dostaliśmy z mężem w prezencie ślubnym. Najpierw mąż, a następnie ja, gdy moja praca magisterska spoczęła w dziekanacie, przeczytaliśmy i... wrażenia liche. Przynajmniej moje.
Osobiście spodziewałam się książki bardziej błyskotliwej, zbliżonej do Kościoła dla średnio zaawansowanych. Tutaj czytelnik ma do czynienia z rozmową, w której Hołownia łapie za słówka księdza Strzelczyka, dowcip językowy jest, ale jakby trochę obok, zamiast wewnątrz tekstu. Podstawą do wydania tej książki stały się rozmowy przeprowadzone na potrzeby jednego z programów na antenie Religia.tv, którego Hołownia jest dyrektorem programowym. I myślę, że tu leży pies pogrzebany – może słuchanie takiej rozmowy byłoby ciekawsze niż jej czytanie. Książka powstała zatem jako wtórny owoc tekstu telewizyjnego. Do tego dochodzą liczne powtórzenia, rozmyte wnioski, wiele z nich zawieszonych w sferze domysłów. Choć niektóre z wypowiedzi rzeczywiście mogą skłonić do myślenia, np. to, że Bóg nie jest sprawiedliwym sędzią, a decyzję o czyśćcu lub piekle podejmuje sam zainteresowany, to jednak cała, 250-stronicowa książka nie zachwyca. Myślę, że jej problemem jest także temat – łatwiej pisać konkretnie i nieco ironicznie o Kościele, który jest „ludzką” instytucją, a trudniej o niebie, którego nikt z żywych nie widział. Efekt? Może nie tyle co stracony czas, bo aż tak źle nie było, ale poczucie braku celowości wydania takiej książki.

Ks. Grzegorz Strzelczyk w rozmowie z Szymonem Hołownią, Niebo dla średnio zaawansowanych, Znak, Kraków 2013

Komentarze