Myślałam, że to powieść z pełnym uniwersyteckim tłem.
Spodobało mi się to i przekonało do siebie. Gdańsk, klimat wykładów i główny
bohater, którego dopadają wyrzuty sumienia po oblaniu na rozmowie wstępnej
jednej maturzystki. Atmosfera uniwersyteckiego światka w pewnym momencie ulega
niespodziewanemu przeobrażeniu w rzeczywistość kloszardów. Szereg załamań,
jakie przeżył Jakub naukowiec, wyzwoliły go, niszcząc dorobek życia. Nie
podołał roli Hioba, jaka na niego spadła.
Czytelnik, choć wydaje mu się, że poznał już Jakuba, wciąż
jest przez niego zaskakiwany. Stateczny wykładowca jest złożoną i
nieprzewidywalną osobowością. Natomiast Janka, jego żona, to postać raczej
martwa – brakuje jej mocno zarysowanych cech osobowości, które tworzyłyby
człowieka z krwi i kości. Rozpad tego młodego małżeństwa jest do przewidzenia
od samego początku.
![]() | ||
http://www.instytutksiazki.pl/ |
Jakub wykładowca, którego życie mocno doświadcza,
przypomniał mi innego Jakuba. Tego z Samotności
w sieci Wiśniewskiego. Jakub Chwina jest słabszy, ale bardziej ludzki.
Szereg nieszczęść prowadzi go do upadku. Doświadczenie cierpienia rzutuje na
jego zdrowie psychiczne i fizyczne. W tej perspektywie Jakub Wiśniewskiego jest
odrealniony – tak wrażliwy mężczyzna, którego życie jest pasmem tragedii,
popełnia (lub chce popełnić – w zależności od wersji książki) samobójstwo dosyć
późno. Czytelnik mógłby się spodziewać końca dużo wcześniej.
Przyznam szczerze, że choć śledzę polską literaturę
współczesną i o autorze sporo słyszałam, było to moje pierwsze spotkanie z
Chwinem, nie licząc drobnych form prozatorskich (np. Krótka historia pewnego żartu w Pokazie
prozy). Spotkanie zaskakujące i – myślę – zapadające w pamięć. Złoty
pelikan, marka pióra używanego przez bohatera – a ostatecznie metonimia jego
samego – przewija się przez całą powieść, zapisując stracony los Jakuba.
Stefan Chwin, Złoty pelikan, wyd. Tytuł, 2002
Komentarze
Prześlij komentarz