
To nie jest powieść o lekarzu. To powieść o rewolucji. O
tym, że jest to nieposkromiona siła, która rozdziela rodziny, krzywdzi dzieci i
kaleczy dorosłych. Która nie pozwala kochać, a tych co kochają – brutalnie
rozdziela. Narrator prowadzi czytelnika obok Jurija Andriejewicza
– od jego
dzieciństwa aż do śmierci. Ukazuje trudy podróży, tęsknotę rozłąki i
miłość, która nie powinna się wydarzyć.
W tym wszystkim są żywi bohaterowie – osierocony Jura i wcześnie skrzywdzona
Lara. Poznają się, ich losy jakiś czas toczą się niezależnie, ale blisko
siebie. Stają się sobie coraz bliżsi, choć oboje pozostają w małżeństwie z
innymi osobami. Z osobami, które także kochają. W tej powieści można przekonać
się, jak wiele odcieni kryje się pod słowem miłość. Jest w niej namiętność,
jest przywiązanie, jest szczera potrzeba poszukiwania drugiej osoby. Jednak
Rosja to wielki kraj. Dlatego te poszukiwania najczęściej kończą się
bezskutecznie.
Jurij Żywago to młody człowiek, którego rewolucja oddaliła
kilkakrotnie od najbliższych mu osób. Przebywa z nimi chwilę – jakby po to, by
mieć za kim tęsknić. Trafia jako zakładnik do bandy partyzantów, wraca piechotą
do miejscowości, w której pozostawił ukochaną kobietę. To inteligent, który
rozumie procesy rządzące socjalizmem i całkowicie się ich wypiera, gdy widzi,
jak straszne zbierają żniwo. I jak złamały jego własne życie. Pogubił się w tym wszystkim. Nie odnalazł się
zawodowo, a i w uczuciach stracił wszystko. Przez życie Żywagi przewinęła się
jego największa namiętność – Larysa Fiodorowna, z którą nie mógł być
szczęśliwy, bo wciąż myślał o pozostawionej gdzieś daleko żonie z dwojgiem
dzieci. Żonie, którą także kochał. Na koniec książki czytelnik dowiaduje się,
że w jego życiu będzie jeszcze jedna kobieta, Marina, która już nie mogła
tchnąć życia w chorego fizycznie i umęczonego psychicznie doktora.
Ostatnie zdania powieści dzieją się podczas drugiej wojny
światowej. Analogia do rewolucji narzuca się sama. Znów odgórne, bezosobowe
decyzje determinują los ludzi, którzy po prostu chcą odnaleźć swoje miejsce w
świecie. Autor, który nigdy nie odebrał Nagrody Nobla za tę powieść, nie
diagnozuje wprost. Nie przewiduje, nie wybiega w przeszłość z obawy przed
teraźniejszością. Takie kurczowe trzymanie się tego, co dzieje się tu i teraz
jest w tej powieści znamienne. Nie można liczyć na to, że ukochane osoby żyją,
a dawne miejsca się zachowały. Lepiej o tym nie myśleć.
Borys Pasternak, Doktor Żywago, tłum. Ewa
Rojewska-Olejarczuk, Planeta Marketing, Warszawa 2007.
Komentarze
Prześlij komentarz