Jak leżałam w szpitalu, dostałam do poczytania gazetę. „Olivia”,
no cóż, może być, choć to zupełnie nie moja bajka.
Przejrzałam i trafiłam na opowiadanie Grocholi. Pomyślałam,
czemu nie, w końcu Grochola pisze lekko i zabawnie. Niestety to był jakiś
dramat. Błahe jak harlequin, fabuły brak, suspensu próżno szukać, a główna
bohaterka jest lotna jak blondynka z dowcipów. Do tego wszystkiego facet, który
pisze ckliwe opowiadania do kobiecego pisma, występując pod żeńskim pseudonimem.
Trochę za dużo tej słodyczy.
Czego spodziewałam się, otwierając gazetę na opowiadaniu
Grocholi? Dobrego żartu w stylu Nigdy w
życiu, gdzie także błaha historia została opisana naprawdę śmiesznie. Tu
jednak wymuszony styl i absolutna klapa pod względem treści. Smutne, że
Grochola straciła polot.
Katarzyna Grochola, Zmierzch
poranka, „Olivia” grudzień 12/2015, s. 158-161
Komentarze
Prześlij komentarz