Opowieść snuta wokół lokalnych tajemnic, bohaterów, którzy
zniknęli, wokół konglomeratu wyznań i do tego z akcją umieszczoną gdzieś na
końcu świata, w zamkniętej rzeczywistości, to dla fana polskiej prozy
postmodernistycznej nie lada gratka. Zamiast wyjaśnień – pytania i refleksje.
Zamiast wprost rozwiązanej zagadki zaginięcia córki pastora – półsłówka i
domysły. W pewnym stopniu powieść swoją atmosferą przypomina niektóre z książek
Olgi Tokarczuk – bohater, który ma dar widzenia więcej niż inni, hermetyczna
przestrzeń, w której przyjezdni nie są mile widziani, półmrok i chłód
pomieszczeń. Jest w tym coś pociągającego, choć, podobnie jak u Tokarczuk,
książkę Pilcha niełatwo byłoby streścić. Nie znaczy to jednak, że jest to
powieść o niczym. Jest to opowieść o demonach, czyli siłach, które miotają
człowiekiem – ścierają się tu erotyzm i namiętność, wiara i tradycja, oczekiwania
otoczenia i spojrzenia sąsiadów, czyli wszystko, co wypada, a czego nie.
Narrator, choć pierwszoosobowy, skrywa się za tymi, którzy w
lokalnej hierarchii więcej znaczą. Sam ujawnia się rzadko, a często przyjmuje
cechy osoby wszechwiedzącej. Przyjęty na wychowanie przez jedną z siglańskich
rodzin, stara się nie rzucać w oczy i pilnie wykonywać powierzone zadania. Jest
jednak uważnym obserwatorem porządku, jaki – wydawać by się mogło odwiecznie –
panuje w tej społeczności. Porządku, którego nie są w mocy zakłócić nawet
urzędnicy poprzedniego systemu, mający chrapkę na ziemię z pięknym widokiem na
góry. To zamknięty świat, a zmiany w nim lub złamanie hierarchii są źle
widziane. Grozę budzi brak oszczędności i marnotrawstwo, obcinanie rękawów młodzieżowych
płaszczy, niepraktyczne, jasne kolory odzieży, przecięcie (zamiast odwiązania)
sznurka, czy wreszcie fakt, że córka pastora zjawia się w domu na święta z
katolickim partnerem. O zgrozo! Każdy z mieszkańców Sigły działa w granicach ustalonych
przez tradycję, których pod żadnym pozorem nie wolno przekraczać. Kto mimo
wszystko przyciąga demona nieporządku i zaburza harmonię, jest skazany na
wykluczenie.
Pilch przeskakuje z tematu na temat, nie trzyma się jednego
sposobu narracji, wypatruje znaków i siglańskich dziwactw i to na nich
koncentruje uwagę czytelnika. Fabuła jest gdzieś obok tej książki, a nie
stanowi jej istoty, co daje dużo szersze możliwości odbioru i interpretacji
powieści.
Jerzy Pilch, Wiele demonów, Wielka Litera, 2013
Opinio-analiza książki bierze udział w wyzwaniu Z literą z tle - sierpień: P
Komentarze
Prześlij komentarz