Taka sobie książeczka, która w pewnym momencie kilkanaście
lat temu miała swoje 5 minut. Dlaczego akurat ta, a nie inna? Może to kwestia
promocji, może samej autorki, a może po prostu szczęścia. Fakt, że książka jest
napisana z humorem, a pierwszoosobowa narratorka jest nieco niedojdowata. Fakt,
że kobiety, nie tylko po rozwodzie i nie tylko tuż przed 40. mogą się z nią z
łatwością utożsamiać. Może też zadziałał mechanizm: ona ma gorzej niż ja, a do
tego wiecznie spotykają ją wydarzenia, przez które musi się za siebie wstydzić.
Tak czy inaczej książka, której nie można odmówić lekkiego
stylu i komizmu sytuacyjnego, stała się bestsellerem. Łatwa lekka i przyjemna.
Nie mówię, że to źle, zwłaszcza, że z powieści Grocholi bije optymizm, którego
często Polakom brakuje. Jednak jest to lektura, która z jednej strony mówi:
świat się nie kończy na rozwodzie, a z drugiej: jak najszybciej rozejrzyj się
za jakimś wkładem do łóżka. Zatem książka, o której wieść niosła, że wnosi
powiew świeżości na polski rynek wydawniczy, jest, niestety, schematyczna.
Katarzyna Grochola, Nigdy
w życiu! W.A.B, Warszawa 2004
Opinio-analiza książki bierze udział w wyzwaniu Z literą w tle – marzec: G
Ach, ile czasu temu się w tym zaczytywałam! Ostatnio przypomniałam sobie o tej książce i chciałabym ponownie wrócić do losów bohaterki - w końcu każdy czasem potrzebuje lżejszej lektury. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam innych książek Grocholi, myślę, że pozostałe są tak samo śmieszne. Trzeba przyznać, że autorka pochwaliła się talentem do tworzenia dowcipu językowego.
Usuń