,,Fałszerze" Andre Gide’a

Powieść uderzyła mnie konstrukcją narratora. Pierwszoosobowy, ale niebędący bohaterem powieści. W pierwszym odruchu oczekiwałam nagłego pojawienia się bohatera, który prowadzi tę fabułę. Ale ta osoba jest prawie wszechwiedząca i praktycznie wszechobecna w przestrzeni.
Rozmawia z czytelnikiem, mówi mu, co będzie tematem kolejnego rozdziału tak, jakby podglądała opisywaną rzeczywistość: „Ojciec i syn nie mają sobie już nic do powiedzenia. Porzućmy ich. (…) Chciałbym się dowiedzieć, co powie Antoni (…) Nie wiem dobrze, gdzie Bernard jadł kolację.” Narrator zachowuje się jak fizycznie istniejąca w ramach książki postać, a nie tylko forma umożliwiająca czytelnikowi dostęp do literackiej rzeczywistości.
Kolejne dwie obserwacje nasuwają na myśl Lalkę Bolesława Prusa. Bowiem narratorów jest dwóch. Drugim, ujawniającym się przez stanowiący część książki osobisty pamiętnik, jest Edward – pisarz, zajmujący się właśnie projektem powieściowym pt. Fałszerze. Edward pełni rolę podobną do funkcji Rzeckiego u Prusa – poszerza wiedzę odbiorcy o wydarzenia, które miały miejsce przed rozpoczęciem akcji książki. Uwiarygodnia też zdarzenia – czytelnik ma dzięki niemu do czynienia z dwoma narratorami pierwszoosobowymi i z dwoma punktami widzenia. W trakcie lektury wpadłam na pomysł, że to może Edward jest także narratorem zasadniczej części powieści. W takim razie wszystko, co nie jest jego pamiętnikiem, stanowiłoby treść powieści tworzonej właśnie przez niego, powieścią, o której wspomina w części pamiętnikarskiej. Trop ten rozwiał jeden z rozdziałów, stanowiący głos narratora na temat postaci występujących w książce. Jest to głos twórcy rzeczywistości, która wymknęła mu się spod kontroli. Postać Edwarda, według tego narratora, także nie poddała się reżimowi i zaczęła funkcjonować wbrew oczekiwaniom. Świat przedstawiony Fałszerzy jest jak domek dla żywych lalek. Narrator zagląda przez okna tego domku, podsłuchuje rozmowy, obserwuje spacery, sny, dylematy. Jednak, mimo pierwszoosobowej konstrukcji, przebywa POZA rzeczywistością powieści.
Drugim podobieństwem do utworu Prusa jest sposób zatytułowania dzieła. Polski pisarz odniósł się do epizodu powieści, choć istnieją hipotezy poszukujące w tym tytule cech charakteru Łęckiej czy samego Wokulskiego – marionetki w jej rękach. U Gide’a jest podobnie: wątek fałszowania pieniędzy pozostaje tylko wątkiem w kontekście całej powieści. Dodatkowo wątkiem, w którym nie bierze udziału żaden z głównych bohaterów. Jest to jednak temat i tytuł powieści Edwarda, inspirującego się w swojej książce rzeczywistością, w której uczestniczy. Jednak, podobnie jak w przypadku Lalki, tak i tu można pokusić się o rozciągnięcie tego tytułu na całość powieści. To powieść obyczajowa, ukazująca charaktery posłuszne regułom społecznym oraz te sprzeciwiające się im. Czy bohaterowie nie fałszują, nie ukrywają swoich cech? dążeń? Czy nie udają? Czy nie pragną być kimś innym niż są? Czy nie żyją w rzeczywistości zafałszowanej przez każdego na osobisty użytek? Bohaterowie powieści są tylko ludźmi – popełniają błędy, mylą wartości, podążają za zyskiem lub poddają się namiętnościom. Dlaczego ich wszystkich, łącznie z narratorem, nie uznać za fałszerzy?

Komentarze